Strona:Gösta Berling (tłum. Mirandola).djvu/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

z hrabiną Ivarsnäss, a siedmiu pastorów wygnać go nie mogło...
Myśli kotłują w głowach starych awanturników na jego widok. Dumają nad pytaniem, z czyjego rozkazu wybrał się tej nocy w drogę.
Wielu z nich chce uciekać ze strachu, ale niebawem uświadamiają sobie, że nie przybył poto, by ich ściągnąć do piekieł, jeno że go zwabił brzęk puharów i śpiew. Zapragnął uczestniczyć w ludzkiej radości wigilijnej i zrzucić na chwilę brzemię władzy.
O przyjaciele! Któryż z was myśli o tem, iż to noc wigilijna? Anioły śpiewają pastuszkom po polach, dzieci w łóżeczkach boją się twardo zasnąć, by nie przespać pięknej pasterki porannej. Niedługo zapłoną świece Świąteczne w broeńskim kościele, a w dali, pod leśnym szałasem, rozniecił młodzieniec ognisko z gałązek sosnowych, by ukochanej jasno było w drodze na mszę. W oknach chat pozatykały kobiety świeczki, które niedługo oświecą drogę idącym do kościoła. Organista powtarza przez sen kolendy, a leżący w łóżku stary pleban próbuje, czy zdoła jak należy zagrzmieć: Chwała Bogu na wysokości, a pokój na ziemi ludziom dobrej woli!
O przyjaciele, czyż nie lepiejby spędzić tę noc pokoju w łóżkach, niźli kumać się z księciem ciemności!
Oni atoli witają go okrzykami za przykładem Gösty, stawiają przed nim puhar palącego napoju i sadzają na honorowem miejscu. Baerencreutz zaprasza go na partyjkę rabuża, Juljusz śpiewa pieśni, a Örneclou opowiada o kobietach, niebiańskich istotach, słodzących życie. Dobrze tu rogatemu, siedzi oparty królewskim gestem o kozioł i podnosi puhar do wykrzywionych ust.
Gösta Berling przemawia, oczywiście, na cześć jego.
— Wasza Wysokość! — powiada. — Oczekiwaliśmy już oddawna Waszą Wysokość tu, w Ekeby, gdyż nie masz chyba dostępu do innego raju. Żyjemy tu, nie orząc ni siejąc. Wiadomo. Pieczone gołąbki wpadają nam do ust, a piwo i wódka płyną potokami. Dobrze tu, proszę to sobie zapamiętać, Wasza Wysokość!
— My, rezydenci, tęskniliśmy zawsze za tobą, o Panie, gdyż nie czuliśmy się jakoś nigdy w pełnej liczbie. Jeste-