Strona:Gösta Berling (tłum. Mirandola).djvu/325

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

miotach i budach szedł licho, większy ruch bywał jeno na targowicy, gdzie niejeden musiał sprzedać krowę, by przezimować, i gdzie kipiał podniecający handel zamienny końmi.
Wesoły był mimo to jarmark w Broby. Gotówka starcząca na parę kieliszków podtrzymywała humory. Ale nie sama wódka wywoływała nastrój radosny. Ludkowie z dalekich szałasów leśnych doznawali zrazu przerażenia, dostawszy się jednak w ścisk, rozgwar i falę śmiechu, ulegli ogólnemu nastrojowi i hałasowali sami w najlepsze.
Niemało handlowano, oczywiście, pośród tylu ludzi, ale nie była to rzecz główna. Najważniejszem zdawało się każdemu zasiąść w budzie, z dobrymi przyjaciółmi, przy kiełbasie owczej, ciastkach na smalcu i wódce, potem skłonić dziewczynę do przyjęcia w darze śpiewnika, czy jedwabnej chusteczki, lub nakupić jarmarcznych prezentów dla dzieci.
Do Broby przychodzili wszyscy, którzy nie musieli zostać dla pilnowania gospodarstwa. Stawili się więc kawalerowie z Ekeby, węglarze z Nygaardu, handarze koni z Norwegji, Finowie z głębokich lasów i włóczykije z całego świata.
Gdzie niegdzie powstawały w tem morzu wiry, kręcące się wokół pewnych punktów. Co tam tkwiło, nie wiedział nikt, dostrzegano tylko czasem policjantów, kładących tamę jakiejś bijatyce, lub stawiających na koła przewrócony wóz. Za chwilę taki sam wir powstawał wokoło jakiegoś kupca, targującego się z ochoczą dziewczyną.
Południową porą zaczynała się bijatyka na dobre. Chłopi wbili sobie w głowę, że Gotlandczycy z zachodu oszukują ich na miarze, przeto powstała zrazu kłótnia przy „szybach“, potem zaś wzięto się do pięści. Wielka to była ulga, po tylu przeciwnościach codziennych, palnąć w coś czy kogoś z całej siły. Gdy raz bitwę rozpoczęto, cisnęli się do szeregów wszyscy silni i ochotni, Kawalerowie usiłowali po swojemu przywracać ład, a Dalekarlijczycy spieszyli Gotom na pomoc.
Najśmielej poczynał sobie, oczywiście, setny chłop, Maens z Forsu. Pijany i rozjuszony obalił jakiegoś Gota i jął go okładać, ale za chwilę pobiegł dalej zwabiony wrza-