Strona:Gösta Berling (tłum. Mirandola).djvu/229

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dla tego, kogo lubi. Jest ochocza i radosna, jak dziecko, ognista i powabna, jak młoda dziewczyna, dobra i mądra, jak stary człowiek, który spędził owoene życie.
Kawalerowie zaczęli grać cicho, niby powiew wiatru.
Mały Ruster z całą powagą przebierał palcami po flecie, wujaszek Eberhardt pochylony nad wiolonczelą, z przekrzywioną peruką i drżącemi od wzruszenia wargami, zaś Bergh stał dumnie z fagotem. Czasem dmuchnął weń z całej piersi, ale zaraz spadała mu na czaszkę batuta mistrza Juljusza.
Wszystko szło dobrze, nawet wyśmienicie. Sama nawet bogini sztuki wyczarowaną została z nut, w tym celu, by rozpostarła płaszcz czarodziejski i wprowadziła Göstę z powrotem w krainę radości.
Czyż to naprawdę Gösta siedział tak blady i osępiały i czyż go starzy towarzysze zabawiać musieli, niby małe dziecko?
Nieszczególne miała teraz widoki powodzenia radość w Wermlandji.
Wiem, dlaczego kochali go ci starzy ludzie, wiem, gdyż nie trudno pojąć długie wieczory zimowe i ciemń kryjącą osiedla, oraz dusze ludzkie. Wyobrażam sobie, jakim był, gdy przybył tu.
Wystawmy sobie niedzielne popołudnie, kiedy to praca spoczywa, a myśl tępieje. Dmie z uporem wichr północny, dmie zimnem, którego wygnać żaden ogień nie może. Mamy przed sobą nikłą, łojową świeczkę, którą ustawicznie czyścić trzeba. Z kuchni dolata jednostajny śpiew nabożny.
Nagle zabrzmiały janczary sanek, szybkie kroki skrzypią po śniegu, potem dudnią po schodach i do izby wchodzi Gösta Berling. Śmieje się i żartuje. Jest życiem i ciepłem. Otwiera fortepian i gra tak, że dziwujemy się starym strunom. Znał wszystkie pieśni, każdą melodję i uszczęśliwiać umiał mieszkańców domu. Nigdy nie czuł zimna, ni znużenia. Człowiek smutny zapominał na jego widok trosk swoich. Miał dobre serce i litował się nad biednymi i słabymi. Był wprost genjuszem! Szkoda, że nie słyszeliście, jak o nim opowiadali starzy ludzie!
Był pewnie taki właśnie wieczór, gdy przybył do Munkerudu, do miłego domu zacnego naczelnika, o któ-