Strona:Gösta Berling (tłum. Mirandola).djvu/198

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ją dobrze wydać zamąż. Wzięła cię dla majątku jedynie.
Była tak wymowna, że Henryk stracił równowagę. Chciał wnieść podanie o rozwód i odesłać żonę rodzicom.
— Nie, synu drogi! — oświadczyła matka. — Toby ją doprowadziło do zupełnego upadku, Jest rozpieszczona i źle została wychowana. Ja się nią zajmę i sprowadzę na drogę obowiązku.
Hrabia polecił zawezwać żonę i oświadczył jej, że ma odtąd pełnić rozkazy teściowej. Nastąpiła przedziwna scena. Komedji tak lichej nie widziały chyba mury tego domu, smutkowi poświęconego.
Posypały się brzydkie słowa. Hrabia wznosił ręce, wymyślając Bogu, że zezwolił tarzać w błocie nazwisko jego kobiecie bezwstydnej. Groził jej i pytał, jaką karę uważa za odpowiednią wobec tak strasznej zbrodni.
Nie bała się wcale męża, pewna, że postąpiła dobrze. Odparła, iż straszliwy katar, jakiego się nabawiła, to kara dostateczna.
— Elżbieto! — zawołała hrabina Märta. — Z tego żartować nie wolno!
— Nie mogłyśmy się nigdy porozumieć, — odparła — co brać należy poważnie, a co żartobliwie.
— Chyba przyznasz jednak, — zauważyła teściowa — że uczciwa kobieta nie opuszcza domu nocą, by włóczyć się z osławionym awanturnikiem!
Hrabina Elżbieta zrozumiała teraz, że teściowa chce ją wpędzić w wielkie nieszczęście i stanęła do walki z nią.
— Henryku, — poprosiła — nie dozwól matce swej stawać pomiędzy nami! Opowiem ci, jak się wszystko stało. Jesteś sprawiedliwy i nie potępisz mnie niesłusznie. Przekonasz się, żem postąpiła po myśli twych rad.
Hrabia przyzwolił skinieniem, a hrabina Elżbieta objaśniła, w jaki sposób pchnęła Göstę Berlinga na złą drogę. Opowiedziawszy, co zaszło w błękitnym gabinecie, zakończyła wyznaniem, że sumienie nakazało jej ratować człowieka, którego skrzywdziła.
— Nie miałam prawa potępiać go, — oświadczyła — a mąż mój sam mnie nauczył, że niema zbyt wielkiej ofiary, gdy idzie o naprawienie zła! Wszak prawda, Henryku?