Strona:Gösta Berling (tłum. Mirandola).djvu/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sposobem, przerywając nieraz łagodny śpiew, tak że aż dzieci zaczynały płakać ze strachu.
Młody organmistrz nie był może nader biegły w swej sztuce, posiadał natomiast wesołe usposobienie, błyszczące oczy i uprzejmie przemawiał do wszystkich starych czy młodych, biednych czy bogatych. Niebawem stał się przyjacielem wszystkich w domu — nawet więcej niż li przyjacielem.
Wróciwszy wieczór z roboty, trzymał pani Moräus motek przędzy, pracował wraz z dziewczętami w ogrodzie, deklamował „Aksela“, śpiewał „Fritjofa“, podnosił mamzel Marji kłębek ile razy upadł na ziemię, a nawet doprowadził do porządku stary jej zegar stołowy, tak że chodził na nowo.
Na każdej zabawie tańczył z wszystkiemi, od najstarszej kobiety do małej dziewczynki, a ile razy przydarzyło mu się coś niemiłego, siadał przy pierwszej lepszej kobiecie i zwierzał się jej. Był to mężczyzna, o jakim marzą we śnie serca kobiece. Nie mówił z żadną o miłości, ale po kilkotygodniowym pobycie na poddaszu pani Moräus, zakochały się w nim wszystkie trzy dziewczęta, a nawet mamzel Marja musiała przyznać że daremne stały się wszystkie jej modlitwy.
Nastał czas cierpienia i radości. Łzy spadały na krosna, zamazując linje kredą ciągnione, wieczorami siadywały często blade marzycielki po altankach bzowych, a nawet gitara mamzel Marji dostała nowych strun i stara panna nuciła dawne pieśni, wyuczone przez matkę.
Młody atoli organmistrz chodził swobodnie, w beztrosce zupełnej po świecie, śmiał się i czynił przysługi wszystkim stęsknionym kobietom, które kłóciły się o niego podczas, gdy był przy robocie w kościele. Nadszedł wrzeszcie dzień jego odjazdu.
Pojazd stanął pod bramą, włożono pakunki i młodzian zaczął się żegnać. Pocałował w rękę panią Moräus, objął po kolei trzy dziewczęta i wycałował im policzki. Sam też płakał, żal mu było opuszczać dom, gdzie przeżył tak świetlane lato. Wkońcu obejrzał się za mamzel Marją.
Ubrana w najlepszą suknię, zeszła po wąskich schodach. Gitara na jedwabnej wstędze zwisała jej przez