Strona:Franciszek Zabłocki.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kini Ciarlatan, oraz ich towarzysze, a w dodatku i Fatyma, konfidentka królewny, są to biedni Włosi, którzy w ostatku osiągają na Wschodzie wielkie godności. Arlekin przedstawiwszy się wszystkim Wschodowcom, jako Mahomet, i z powodu ich łatwowierności, utwierdziwszy bardzo pospolitemi środkami („wręgiem“ t. j. nimbem około głowy osadzonym świeczkami, fajerwerkami, szmermelami i t. p.) wiarę w swą boskość, dostaje rękę królewny“.
„Jest to widocznie satyra na łatwość, z jaką cudzoziemcy w Polsce XVIII-go wieku dochodzili do znaczenia i wpływu. Myśl tę w obsłonie wypowiada sam Arlekin w akcie IV-m, mówiąc do swego sługi:

Cóż Pierro, niedarmo to bywa powiedziano:
Nikt prorokiem w ojczyźnie swojej nie zostaje.
Droga papuga, bo jej gniazdem obce kraje.
Tedesco, o! Francesco, o! Italiano.
Każdy się z nędzy, z biedy i z brudu wygrzebie,
Tylko niech szuka szczęścia indziej, nie u siebie.
Gdybym został w Bergamie, jak-em się tam rodził,
Byłbym muły poganiał, tybyś małpy wodził.
Aż na Wschodzie wytknięta losów naszych meta:
Twój Ducha Niewinności, a mój — Mahometa.

„Człowiek, jak przesadzone drzewko, bujniej na cudzym rozrasta się gruncie“ dodaje Arlekin.
Prócz tej głównej myśli, miał też komedyopisarz na widoku ośmieszenie ślepej wiary ludu w cuda, a raz jeden wybuchnął przeciw królom.
„Rzecz jest pisana częścią prozą, częścią wierszem; mieści dużo frazesów a nawet wierszy włoskich. Są tu wypowiadane wiersze Krasickiego (o filozofie, co w upiory wierzył) bez przytaczania nazwiska autora. Werwy jest sporo, kalamburów dosyć, dowcip powszedni“.