Strona:Franciszek Krček - Pisanki w Galicyi III.pdf/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

umarli i zakończyli swe męki i byłby koniec świata; dlatego godzi się, a nawet koniecznie trzeba malować pisanki“. W Łowczy (190) twierdzą, że jeśli zaginą pisanki i „koladka“, to będzie już koniec świata (prw. 64, gdzie to tylko od pisanek zależy). Tensam motyw musi kierować ludem w 196., skoro powiedziano tam korespondentowi naszemu, że malują jaja, ażeby antychryst (który przecie pozostaje w związku z końcem świata), nie nabrał siły i nie zerwał „łanciw“, które nań nałożono — zapewne w piekle. W 101. wprawdzie wyraźnie nie zapisano żadnego podania, ale przytoczono zwyczaj, który opiera się na podaniu o związku przyczynowym końca świata z zaniechaniem zwyczaju tego: mianowicie w Bowszowie i okolicy po obłuszczeniu hałunek rzucają skorupki „na ohidne misce“, ażeby po nich nie stąpano, albo na wodę także 97., przyczem powiadają, że zapłyną do „Rachmaniw“ akurat na ich „Wełykdeń“, który dlatego zowią „rachmańskij Wełykdeń“. Nie przypominam sobie, żeby kto wyjaśnił to imię, widocznie szczepowe; dlatego podnoszę domysł swój, który pozwalam sobie uważać za pewnik, że sąto „Brahmanowie“, owa kasta kapłańska hinduska, która jako kwiat swego narodu mogła w ustach oddalonego ludu słowjańskiego dać nazwę całemu szczepowi. Jaką drogą nazwa ta doszła do Rusinów: czy przez tradycyę ustną, czyli też drogą literacką (np. za pośrednictwem legiendy o Buddzie w przeróbce chrześciańskiej, znanej pod nazwą „Barlaama i Joasafa“), w to wchodzić ani tu miejsce, ani pora.
Zresztą korospondenci nasi albo nie mogli się dopytać żadnych podań, albo przeczą ich istnieniu, albo powtarzają za ludem: „Jak było dawniej, tak i teraz; jak robili dziadowie, tak i my“. Temi słowy uzasadnia lud swe trwanie przy zwyczaju malowania jaj w 65., a mutatis mutandis w wielu innych miejscach, np. 11, 15, 47, 65, 135, 144, 149 (w narzeczu podhalan: „Babka tak robili, to i my bedemy“), 151, 156, 165, 170, 188, 194. Korespondent 66. donosi, że — o ile mógł wybadać ludzi na cmentarzu cerkiewnym w Dolinie w czasie świąt — „przypowiastki“ o pisankach są takiesame, jakie się zawierają w ustępie, zamieszczonym w ruskiej czytance na naukę dopełniającą cz. II. p. n. „Pysanki“. Niestety nie mam książki tej pod ręką, nie mogę więc stwierdzić, czy podania, tam przytoczone, zgadzają się z którem z podań, omówionych wyżej.
Jakikolwiek zresztą był początek pisanek, zajmują one w życiu ludu dziś jeszcze niepoślednie stanowisko. Obdarzają się nimi nawzajem, płacą za usługi wyświadczone, ba nawet zdobywają je sobie gwałtem. Wszystko to jednak wykazuje tyle odcieni, tyle widocznych naleciałości z zakresu innych wierzeń i zwyczajów, że wszelka kategoryzacya tego chaosu wydaje mi się nieprowadzącą do celu. Toteż streszczę materyał, który mam pod ręką, tylko w najogólniejszych zarysach.
Najczęstsze są odpowiedzi tego rodzaju: „Dziewczęta dają pisanki parobczakom“, — a dają jako odpłatę za zabawę lub napitek zapustny. Jako typową w tym kierunku, przytoczę odpowiedź 35.: „ W zapusty przed wielkim postem („wełyke puszczenie“), gdy parobcy w gospodzie (karczmie) urządzają zabawę, a przy muzyce przyśpiewując, tańczą z dziewkami, kupują pierwsi, t. j. parobcy, dziewkom piwo i przekąski, na jakie tylko wiejska gospoda zdobyć się może; w zamian zaś za to, gdy nadejdą święta wielkanocne, obowiązaną jest dziewka, którą niegdyś parobek uraczył w gos-