Strona:Fiodor Dostojewski - Cudza żona i mąż pod łóżkiem.pdf/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

to przyjemnie, łaskawy panie dobrodzieju, rzeczywiście bardzo to przyjemnie widzieć takie małżeństwo... w kwiecie wieku... Ale niech pan nie woła służby.. na Boga proszę, nie wołajcie służby... służba tylko śmiać się będzie... ja ich znam... To jest, ja nie chcę przez to powiedzieć, że znam się z samymi lokajami, — ja także mam lokajów, proszę pana, zawsze się śmieją... osły! Ekscelencjo... Zdaje się, jeśli się nie mylę, to rozmawiam z księciem...
— Nie, nie z księciem; ja, panie, jestem sobie... proszę, niech pan mi nie schlebia ekscelencją, by mnie ugłaskać! Znamy się na tem! Mów pan zaraz, jak pan się tu dostał, którędy pan tu wpadł?
— Ekscelencjo, to jest, panie dobrodzieju... przepraszam, przemówiło mi się, że pan jest ekscelencją, to się zdarza. Jest pan tak podobny do księcia Korotkouchowa, którego miałem zaszczyt widzieć raz u mego znajomego, pana Puzyrewa.. Widzi pan, ja także znam się z książę tami, także widziałem księcia u mego znajomego; pan nie może mnie uważać za tego, za kogo mnie pan uważa. Nie jestem złodziejem. Dobry panie, nie wołaj pan służby! no, jeśli pan zawoła służbę, co panu z tego przyjdzie?
— Ale jak się pan tutaj dostał? — zawołała niewiasta. — Kim pan jesteś?
— Tak, kim pan jesteś? — pochwycił mąż, — a ja, duszyczko, myślałem, że to kot pod naszem łóżkiem siedzi i kicha. A to on. Ach ty, włóczęgo, kim jesteś? mówże zaraz!
I staruszek znowu zatupał po dywanie nogami.
— Nie mogę mówić, dobrodzieju, czekam, aż pan skończy... uważam na pańskie pomysłowe żarty. Co się mnie tyczy, to jest to śmieszna historja. Ja panu wszystko opowiem. To wszystko może się i bez tego wyjaśnić, to jest, chcę mówić, niech pan nie woła służby, bo to rzecz zbyteczna! Proszę ze mną postąpić zwyczajem ludzi