mknie się panu tysiąc razy... No, czegoż pan stoi? Wszak pańska chodzi w lisiem futerku i w kapuzie, a moja w płaszcztrw kratki i w niebieskiej aksamitnej czapeczce... No, czegoż pan chce jeszcze więcej?
— W niebieskiej aksamitnej czapeczce! Ona ma także i płaszcz w kratki i niebieską czapeczkę — zawołał — uprzykrzony człowiek, w mig zawróciwszy z drogi.
— Ach, djabli nadali! No, i to się może zdarzyć..
Zresztą, co też ja mówię? Przecie moja nie bywa tutaj!
— A gdzież ona bywa — pańska?
— Chciałby pan wszystko wiedzieć; pocóż to panu?
— Przyznam się, że ja ciągle...
— Tfu, Boże! Ależ pan wstydu nie masz żadnego. No, moja ma tu znajomych, na trzeciem piętrze, od frontu. No, czegoż pan chce jeszcze, żebym nazwał tych ludzi po imieniu, czy co?
— Boże! I ja tu mam znajomych na trzeciem piętrze, od frontu... Jenerał...
— Jenerał?!
— Jenerał. Powiem panu zaraz, który jenerał: no, jenerał Pałowicyn.
— Masz tu teraz! Nie, to nie ci znajomi moi! (Ach, niech to wszyscy djabli!...)
— Nie ci?
— Nie ci.
Milczeli obaj i nie rozumiejąc patrzyli wzajem na siebie.
— No czegoż pan tak na mnie patrzy? — zawołał młody człowiek, ze złością otrząsając się z odrętwy i zamyślenia.
Drugi pan poruszył się niespokojnie.
— Ja, ja, przyznam się...
— Nie, pozwól pan, pozwólże pan, teraz będziemy ze sobą mówili rozumniej. Sprawa obu nas zarówno obchodzi. Proszę mi wyjaśnić... Kogo pan tam ma?
Strona:Fiodor Dostojewski - Cudza żona i mąż pod łóżkiem.pdf/20
Wygląd
Ta strona została przepisana.