Strona:Ferdynand Ossendowski - Słoń Birara.djvu/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Amra płacił Baruszowi jedną rupję dziennie.
Cóż z tego wynikło?
Nicpoń, jakim był rozleniwiony, mały żebrak, nie wyciągał już ręki po jałmużnę, mając dostateczny zarobek.
Amra zaś zarabiał już zamiast pięciu rupij — dwanaście.
Dostarczał teraz do tartaku niemal trzy razy więcej drzew.
Poręb posuwał się coraz dalej w głąb lasu.
Po całodziennej ciężkiej pracy Amra nie mógł już powracać do ojcowskiej chaty nad Tapti.
Otrzymał pozwolenie od dozorcy na zbudowanie szałasu w lesie i na paszę dla Birary.
Słoń był wyraźnie zadowolony z tej okoliczności.
Zwalone przez drwali drzewa dostarczały mu dostateczną ilość pożywienia.
Niezmiernie lubił młode gałązki z wierzchołków drzew.