Strona:Ferdynand Ossendowski - LZB 01 - Męczeńska włóczęga.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się zaś okazy i po 80 funtów. Były to ryby z gatunku „tajmień“, z rodziny łososi. Po tygodniu miałem zakopanych w śniegu w zacienionym wąwozie w pobliżu mojej nory około 70 ryb. Porzuciłem polowanie i, siedząc około mojej zasadzki, biłem kijem ryby i wyrzucałem je na brzeg. Lecz słońce przypiekało coraz bardziej. Powróciwszy pewnego razu do domu, poczułem zapach gnijących ryb. Byłem zmuszony z żalem wyrzucić do rzeki cały ten zapas i ograniczyć się codzienną zdobyczą. Lecz wkrótce ryby przeszły i mój kosz-pułapka przestał dostarczać pożywienia.
Znowu wziąłem się do karabina.