Strona:Ferdynand Hoesick - Szkice i opowiadania.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dawali przysmaków, gdyż mieli prawo handlowania ciastkami i przekąskami na dziedzińcu licealnym nawet w czasie każdej 10-minutowej pauzy[1].

Wogóle, jeżeli chodzi o ruch handlowy, który jak wszędzie, tak i w Krzemieńcu znajdował się prawie wyłącznie w rękach żydków, to w ciągu roku szkolnego, a zwłaszcza na jego początku, obroty powiększały się stale, albowiem przyjeżdżający tu z synami rodzice nie odrazu wracali do domu, lecz zostawali czas jakiś, »aby poznać dokładnie Krzemieniec i przypatrzeć się nagromadzonym przez Czackiego skarbom». Następujący urywek z Tadeusza Bezimiennego doskonale illustruje podobne zwiedzanie Aten Wołyńskich[2] przez przyjezdne obywatelstwo. »Anna — opowiada Korzeniowski — została jeszcze w Krzemieńcu przez kilka dni, a chłopcy, którzy nie odstępowali na krok matki i córki, oprowadzali je po gmachu szkolnym, różne pokazując osobliwości. W milczeniu przeszli przez bibliotekę, która dziś w poważnej swej ciszy, zaludniona tylko marmurowemi twarzami wielkich mężów, poglądających ze ścian nad szafami pełnemi książek, wydała się tem większa, tem bardziej wrażająca cześć i uszanowanie. Tam, skłoniwszy się przed biustem założyciela szkoły, obejrzeli bogaty gabinet medalów, przeszło 20.000 sztuk zawierający; poczem, minąwszy wielką galeryę, przed kościołem znajdującą się, na której młodzież zbierała się w letnie wieczory, przeszli do drugiej połowy gmachu, niegdyś klasztoru Bazylianów, obejrzeli gabinet fizyczny, z kosztownych narzędzi złożony, gabinet mineralogiczny, zoologiczny, a wreszcie laboratoryum chemiczne, które im sam profesor, miłujący przedmiot swój nadewszystko, pokazywał... Obejrzawszy obserwatoryum astronomiczne i gabinet machin, do szkoły mechaników należący, skończyli uczoną wędrówkę swą na ogrodzie botanicznym, ciesząc się jego porządkiem i widokami, dziwiąc się oraz tylu tysiącom roślin i kwiatów, z różnych stref pod jeden dach zgromadzonych... W ciągu następnych dni chodzili po górach, odwiedzając najpiękniejsze miejsca, zwykłe przechadzki studentów, zwykłe punkta, gdzie się zbierali, gdzie podziwia-

  1. W. Spektator. Op. cit. str. 175.
  2. Tym, który pierwszy nazwał Krzemieniec »Atenami Wołyńskimi«, był minister oświaty, hrabia Zawadowskij.