keśmy się ześliznęli z dyskusyi politycznej — wyłącznie o sytuacyi w Królestwie — na czysto literacki temat wyższości wiersza nad prozą.
— Zawsze, ile razy czytam Sienkiewicza, a zwłaszcza jego powieści historyczne, żałuję, że Sienkiewicz nie żył w epoce Mickiewiczowskiej, bo wtedy pisałby wierszem, nie prozą, a wtedy jego powieści historyczne byłyby rzeczywistemi epopejami, któreby przetrwały po wszystkie czasy. A tak, dlatego tylko, że są pisane prozą, przeminą. Rzeczy, pisane prozą, nie mają warunków nieśmiertelności. Po prostu proza jest zbyt kruchym i nietrwałym materyałem, który, jak granit, wietrzeje pod wpływem czasu. Tymczasem wiersz, to jest ten liść aloesu, co utwór literacki chroni od zapomnienia, konserwuje na wieki.
Tymczasem zaczęło się ściemniać; do pokoju, w którym siedzieliśmy, zaczął przesiąkać zmierzch. Spojrzałem na zegarek. Dochodziła szósta, czyli, że rozmowa trwała blizko dwie godziny. Zacząłem się obawiać, ażeby przypadkiem nie nadużyć uprzejmości gospodarza, i zmierzałem już ku wyjściu. Ale skończyło się na tem, że nim pożegnaliśmy się ostatecznie, wstawałem i znów siadałem kilka razy.
Zgadało się jeszcze o tem, jak mało kto wie u nas, nawet pomiędzy literatami, iż Klaczko jest autorem całego szeregu rzeczy pisanych po polsku. Ogół zna go, jako autora Wieczorów florenckich, wytwornie spolszczonych z francuskiego oryginału przez St. Tarnowskiego. Po za tem wie się o Klaczce, że pisywał i pisuje po francusku do Revue des deux mondes, z czego mu nawet niektórzy robią zarzut: raz dlatego, że pisze po francusku, a powtóre, że pisze wyłącznie o rzeczach obcych, o renesansie włoskim.
— Każdy pisze o tem — rzekł Klaczko — o czem może pisać z największem upodobaniem. Co do mnie, to, jeżeli piszę — w ostatnich czasach — o rzeczach włoskich, o Dantem, Michale Aniele, Rafaelu i Juliuszu II, to dlatego, że te rzeczy znam, a powtóre, że się w nich kocham oddawna. A przytem prace te, drukowane w Revue des deux mondes, dają mi możność i pretekst częstego jeżdżenia do Rrzymu, do Włoch wogóle, która to przyjemność chyba mi się należy na moje stare lata. Bogu dziękuję, że mi moją samotność[1] i starość czasami ozłaca
- ↑ Klaczko nie był nigdy żonaty.