za życia przeszedł przez piekło«, a piekło to było może straszniejsze, aniżeli nieśmiertelne Inferno Dantego, lnb tragiczne skręty potępieńców w Sądzie ostatecznym Michała Anioła...
Cokolwiekbądź, nie wydaw ało się prawdopodobnem, ażeby w tej wielkiej i wzniosłej duszy, jaką w każdym calu była dusza Matejki, znalazło się miejsce na humor.
Znalazło się jednak. Kto wie nawet, czy — mimo wszystko — nie znalazłoby się go więcej, gdyby obok tej wielkiej tragedyi, której wyrazem są wszystkie dzieła Matejki, nie trapiła go inna, mniejsza, osobista, domowa tragedya, którą była choroba żony, choroba umysłowa, która, zakłócając domowy spokój wielkiego malarza, jednocześnie zatruwała mu życie...
Tego szczęścia, o którem tak pięknie mówi Kochanowski w Szacunku dobrej żony, że
Żona uczciwa ozdoba mężowi,
I najpewniejsza podpora domowi;
tej wielkiej osłody życia, jaką jest szczęśliwe pożycie małżeńskie, Matejko doznawał bardzo krótko... A potem zaczęło się domowe nieszczęście, które Matejkę na cały dzień zawsze wypędzało z domu...
Mimo to wszystko, miewał chwile, w których powierzchnia jego duszy, zwykle wzburzona i wzdymana huraganami życia, uspokajała się i wygładzała. W chwilach takich, bardzo rzadkich niestety, odzyskiwał prawie utraconą wesołość, a nic sympatyczniejszego, jak sposób, w jaki się ta wesołość przejawiała na zewnątrz.
W początkach przejawiała się obrazami o pogodnym nastroju, jak niezrównana pod względem werwy Rzeczpospolita Babińska, lub niewielki, a mało znany obrazek humorystyczny, przedstawiający słynnego Gamrata, jak mocno podchmielony, pod rękę z »udziudzianym« błaznem Stańczykiem, wraca z jakiejś uczty na Zamku. Jest to jeden z najkapitalniejszych obrazów Matejki, a malowany tak, że, przypatrując mu się, myśli się o komedyach Szekspira, zwłaszcza o Falstafie.
Albowiem jest co szekspirowskiego w Matejce. Dość wspomnieć Stańczyka, który ma to wspólnego ze wszystkimi błaznami Szekspira, iż jest błaznem‑filozofem, błaznem, któremu się zdarza nietylko myśleć, ale i cierpieć za innych. Co pewna, to, że, o ile patrząc na tego zataczającego się Gamrata, myśli