gnomii, z wąsami, z goloną brodą, w granatowej rogatywce na głowie, kiedym, przedstawiwszy się, oświadczył mu, co mię tu o tej porze sprowadza, był tyle uprzejmym, że odrazu ofiarował się sam pokazać mi wszystko, co szkoła posiada interesującego. Nie przypuszczałem nawet, ze mu wizytą swą sprawię niezwykłą przyjemność. Okazało się jednak, że pan Lasocki, choć od szeregu lat pełni urząd inspektora szkoły, nie jest przyzwyczajony do podobnych odwiedzin, takich bowiem, coby, przyjechawszy do Paryża, byli ciekawi obejrzeć tutejszą szkołę polską, nie trafia się wielu... Pod tym względem zdaje się nie ulegać wątpliwości, że stoimy o wiele niżej, aniżeli nasi ojcowie i dziadowie, którzy założyli tę szkołę. Nam się nawet jej oglądać nie chce!... Rozmawiając na ten smutny i upokarzający temat, zeszliśmy na niewielkie podwórko, ozdobione pięknym pomnikiem d‑ra Seweryna Gałęzowskiego. Pomnik ten, pomysłu i roboty Cyprjana Godebskiego, stoi pośrodku dziedzińca, wśród klombu bluszczów, paproci i kwiatów, w cieniu pięknego jaworu. Jest to prawdziwe dzieło sztuki. Na wysokiej kamiennej podstawie, uwieńczonej herbami narodowymi, stoi bronzowe popiersie twórcy szkoły; na froncie pomnika zaś, na sporym kamiennym występie, widać dwóch nagich chłopczyków z bronzu, ślicznych, jako pomysł rzeźbiarski: gdy pierwszy siedzi z książką w ręku, drugi, uniósłszy się na palcach, z nogą na kupce kajetów i książek, jedną ręką wsparty o ścianę pomnika, drugą pisze na niej:
— Młodzież polska we Francyi wychowana Dobroczyńcom swoim.
Na kamiennym gzymsie, na którym widzimy tych dwóch chłopczyków, wyobrażających dziatwę polską, czerni się napis francuski: La France hospitalière.
Kiedyśmy stali przed tym pomnikiem, p. Lasocki opowiadał mi historyę tej szkoły.
— Pierwszym zawiązkiem jej — mówił — było Towarzystwo narodowego wychowania dzieci wychodźców, założone w roku 1841 przez jenerałów Dwernickiego i Sznajdego, przez posłów Biernackiego, Tyszkiewicza, Chelmickiego i Nakwaskiego, oraz przez byłego wizytatora szkół w Królestwie polskiem, Wincentego Kraińskiego. Oni założyli tę instytucyę. Dar posła Ledóchowskiego, wynoszący 50.000 złp., umożebnił umieszczenie najpierw 18, a potem 276nbsp;uczniów w zakładzie francuskim w Châtillon‑sous‑Bagneux, gdzie stanowili osobny
Strona:Ferdynand Hoesick - Szkice i opowiadania.djvu/287
Wygląd
Ta strona została przepisana.