1640 przez jednego z książąt Radziwiłłów, którzy w tych stronach już przedtem nabyli znaczne przestrzenie. Ulica pierwotnie zwała się: »rue Neuve-des Bonts-Enfants«. Oprócz domu wspomnianego stały tu liczne hotele i zajazdy. Niegdyś był to punkt bardzo ruchliwy. Podczas rewolucyi rezydencya radziwiłłowska została zniesioną, a na jej miejscu postawiono właśnie dom, należący obecnie do najwyższych w Paryżu. Główną oryginalnością domu tego są schody wewnętrzne, spiralnie wznoszące się dwiema kondygnacyami. Na jedne wchodzi się od ul. de Valois, na drugie zaś od ul. Radziwiłła. Dwie osoby, wchodzące równocześnie, na każdem piętrze mijają się, lecz nie mogą podać sobie ręki, w środku bowiem między obu kondygnacyami znajduje się przestrzeń próżna, zakończona u góry wielką latarnią, wznoszącą się na dachu, a dostarczającą światła na owe dziwne schody. Urządzenia podobnego niema w żadnym innym domu paryskim. Fronty od jednej i drugiej ulicy nie odznaczają się niczem charakterystycznem. Ściany ich są proste, gładkie, nawet otwory okien pozbawione są zwykłych gzemsów. Pasaż Radziwiłła zaliczonym jest w Paryżu do osobliwości budowlanych«.
Wspomniawszy o ulicy Radziwiłła, nie mogę przemilczeć i o dwóch innych ulicach paryskich, także noszących polskie nazwy: o Boulevard Poniatowski i Rue Copenick. Pierwszy z nich, dochodzący do Sekwany, ciągnie się pomiędzy Quai de Bercy i Avenue Daumesnil', stanowiąc część t. zw. bulwarów obwodowych, które tworzą granicę Paryża; druga ciągnie się pomiędzy Avenue Kleber a placem d’Eylau.
Przeszedłszy ciemnym pasażem Radziwiłłowskim, popatrzywszy na owe osobliwe schody, którym podobnych niema nigdzie podobno, znalazłem się na Place des petits Pères przed frontonem kościoła Notre Dame de Victoire.
Jest to jeden z najsławniejszych kościołów we Francyi, a sławę swą zawdzięcza cudownemu obrazowi Matki Boskiej, obrazowi, który, wnosząc z niesłychanej liczby tabliczek dziękczynnych, pokrywających całe ściany wnętrza, musi istotnie posiadać jakąś moc cudotwórczą... Sam kościół nie odznacza się niczem osobliwem, chyba tem jedynie, że o ile inne świątynie paryskie zwykle bywają puste, o tyle ten, o każdej porze dnia, od rana do wieczora, bywa przepełniony pobożnymi, cisnącymi się przed cudownym obrazem Bogarodzicy. Gdyby się
Strona:Ferdynand Hoesick - Szkice i opowiadania.djvu/285
Wygląd
Ta strona została przepisana.