Strona:Ferdynand Hoesick - Szkice i opowiadania.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się z królową, obiecywał uczynić to pod warunkiem, że Marysieńka otrzyma od króla pozwolenie na rozwód.
Nagle sprawa przybrała całkiem nieprzewidziany obrót: dnia 7 kwietnia (1665), po jakiejś strasznej, kilkudniowej chorobie, Jan Zamoyski umarł niespodzianie. Marysieńka była wolną bez rozwodu; wszelkie przeszkody zniknęły. Jakoż, zdaje się, iż nie co innego, tylko ta sprawa była powodem, że już dnia 21 kwietnia, a więc we dwa tygodnie po śmierci Zamoyskiego, Sobieski stawił się w Warszawie, gdzie, ledwo się pokazał, zaraz »wszyscy wołali, mianowicie królestwo JMC., żeby się żenił«. Leżało to w interesie partyi dworskiej, a Ludwika-Marya zrozumiała odrazu, że, ożeniony z »Bukietem«, Sobieski będzie w jej ręku, jak gałka chleba.
Tą myślą powodowana, postanowiła Ludwika-Marya zastawić na Sobieskiego takie sidła, z którychby się żadnym cudem wyplątać nie zdołał. Przynętą, która go do tej złowrogiej sieci wciągnąć miała, była oczywiście Marysieńka... Ledwo Sobieski stawił się w Warszawie, natychmiast ofiarowano mu zaszczytny urząd marszałka w. k., gdy zaś w odpowiedzi na tę propozycyę, oświadczył, iż przedewszystkiem prosi o łaskę królewską, żeby mu było wolno starać się o rękę wdowy po Zamoyskim (bo tylko za tę cenę gotów uczynić wszystko), Ludwika-Marya bynajmniej nie myślała sprzeciwiać się temu żądaniu; owszem, ucieszyła się nawet, kiedy jej powiedziano, że Sobieski nie pragnie niczego, tylko pozwolenia na zaślubienie Marysieńki; leżało to tak dalece w jej planie, że kiedy w dziesięć dni po śmierci Zamoyskiego, Sobieski ani przyjechał na zakończenie sejmu, co był obiecywał, ani przesłał wdowie »żadnego komplementu«, zaczęła się lękać, czy przyszły marszałek nie chce zyskać na czasie, ażeby przejść na stronę Lubomirskiego, a przedewszystkiem, czy trwa w zamiarze żenienia się z Marysieńką. To też, kiedy się dowiedziano, że nie myśli o niczem, jeno o zaślubieniu wdowy, niezwłocznie rozpoczęto targi. Skończyło się na tem, że Sobieski już w tydzień po swym przyjeździe do Warszawy zdecydował się przyjąć urząd marszałka w. k.; że buławę hetmańską — z powodu śmierci Czarnieckiego — przyjął zastępczo, »żeby nie budzić niczyjej zazdrości«; że, dzięki swej namiętnej miłości ku Marysieńce, d. 30 kwietnia, na obiedzie u posła francuskiego, biskupa-dyplomaty Bonsy, już występował jako gorliwy stronnik królewski; i że dnia