Strona:Ferdynand Antoni Ossendowski - Mocni ludzie.djvu/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Skinąwszy na rybaków rzekł do nich:
— Zdaje mi się, że znaleźliśmy skuteczny sposób na „zamór“! Nigdy on się już tu nie powtórzy, o ile będziecie utrzymywali przeręble w dobrym stanie, nie dopuszczając, aby zamarzły. A teraz za powietrze, które daliśmy rybom, możemy zażądać od nich zapiały. Spuśćmy niewody przez przeręble i zgarnijmy zapas świeżej ryby, bo to już post, a i święta Bożego Narodzenia za pasem!
Rybacy jęli się co żywo roboty.
Niełatwa to rzecz opuścić ogromne niewody do przerębli, gdzie rzeka rwie z zawrotną szybkością, a każdy ruch rybaka grozi mu poślizgnięciem się i wpadnięciem do toni bez nadziei ratunku, gdyż wartki prąd niezawodnie wciągnąłby go pod powłokę lodową. Przewidział to Lis, więc rybacy uwiązali do pasów sznur, którym wszyscy ze sobą byli połączeni.
Pomysł Polaka udał się.
Spuszczona przez jedną przeręblę sieć została wyciągnięta przez następną. Mozolna to była praca i długa. Wymagała zręczności, sprytu i siły, którą właśnie zadziwił wszystkich barczysty Władysław Lis.
Tam, gdzie potrzeba było dziesięciu ludzi, aby utrzymać unoszone prądem skrzydła sieci, wystarczał on jeden. Wpierał nogi w śnieg, wytężał ramiona i kark walcząc z wartem Obi, porywającej długą matnię niewodu.
Gdy wyciągnięto sieć, ujrzano zawartą w niej obfitą zdobycz.
Szczupaki, liny, okonie, miętusy biły się połyskując łuską w długim saku niewodu. Do innego połowu przyzwyczajeni byli Sybiracy, lecz świeża ryba zawsze lepsza jest od suszonej i solonej, toteż cieszyli się mieszkańcy Narymu i obdarowawszy Lisa w koszach znosili zdobycz do domów.
Od tego czasu na Obi i Keci stale widniały grupki ludzi, oczyszczających przeręble od lodu. W ten to sposób Lis obronił Narym od klęski „zamoru“, a tym jeszcze bardziej pod-