Przejdź do zawartości

Strona:Feliks Przysiecki - Śpiew w ciemnościach.pdf/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wówczas to duma twoja młodzieńcza i harda
Potrafi tchnąć w twój ubiór królewskie uroki,
Godne na zapomnienie skazanego barda,
Którego pokrzywdziły nieludzkie wyroki.

Wówczas po dachach, szybach, na powierzchniach kałuż
Blask królewskich festynów księżyc ci zapala...
O tak! Kapelusz z dumą na tył głowy nałóż,
Korowód z pochodniami już cię wita zdala.

A mocny wiatr kwietniowych, przedwiosennych nocy,
Ożywczy, niby strumień zimnej, czystej wody,
Na cześć twoich nadziei i młodzieńczych mocy
Natchnionym hymnem miejskie napełnia ogrody.

I znów się zmarnowane myśli twe zleciały,
A z niemi wraca cudny dawnych wiosen zapach,
Zżółkłe skrypty, na strychach przepadłe szpargały,
Co zapomnienie z przygód uniosło w swych łapach..

I znów powracasz w dawne, zapadłe poddasza,
Gdzie dotąd księżyc przez dziury firanek
Barwny teatr wspomnienia nocą do cię sprasza,
Gdzie dyszy szept namiętny twych dawnych kochanek.