Strona:Feliks Kon - Nieszczęśliwy.pdf/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zbliżyłem się do aresztanta i zacząłem wypytywać o powody aresztowania.
Komar wahał się.
— Pan temu wszystkiemu winien — mruknął w końcu.
— Ja?! A to jakim sposobem?
— Widzi pan… Pan sobie pojechał, a ja zostałem z memi myślami. Stanął mi w pamięci kraj ojczysty, i dom, i proboszcz, i tak mi było dobrze… Aż tu przyszedł zesłaniec, przyprowadził krowę… Pan wie, jaka to krowa?
Skinieniem głowy dałem potwierdzającą odpowiedź.
Nie przyjąłem… Nie mogłem… On się rozzłościł i doniósł na mnie…

· · · · · · · · · · · · · · · · · · ·

Sprawdziła się przepowiednia doktora. Kilka miesięcy potem wysłano Komara aż na sam brzeg Oceanu Lodowatego — do Kołymska.

KONIEC.