Strona:Feliks Kon - Etapem na katorgę.pdf/99

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Z egoizmem młodości, wówczas zresztą nie rozumiejąc jeszcze stanu ich duszy, żądaliśmy od nich pomocy przy projektowanej ucieczce z więzienia: miano nas wynieść w koszu z książkami. Odmówili... Radzili to zrobić w Krasnojarsku, obiecując zawczasu uprzedzić o tym miejscową kolonję... O, jakże byliśmy oburzeni na nich za tę odmowę, jak sarkaliśmy na nich za to, że obawiając się, by ich nie wydalono z Tomska, odmawiają nam tej pomocy i przez to „skazują“ nas na katorgę!...
Od tej chwili obrzydł nam Tomsk. Nic nie mieliśmy przeciwko jak najprędszemu opuszczeniu tego miasta, które nas spotkało kolbami, dało potym kilka chwil przyjemnych, by w końcu znowu gorycz na dnie duszy naszej zostawić. Ale wyjazd, a raczej... „wyjście“, bo dalej mieliśmy odbywać podróż przeważnie per pedes apostolorum — nie od nas zależał.
Z Tomska partje wygnańców na wschód normalnie wysyłano raz na tydzień. Jednego tygodnia wychodziła partja „kawalerska“, składająca się wyłącznie z kryminalistów mężczyzn, kawalerów lub żonatych, pozostawiających rodziny w Rosji, drugiego zaś partja żonatych, „siemiejnaja partja“ (partja rodzinna), w której skład wchodzili ojcowie rodzin z żonami i dziećmi i kobiety niezamężne lub takie, których mężowie i dzieci nie zechcieli