Strona:Feliks Kon - Etapem na katorgę.pdf/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kajdany i odprowadzono w tył partji kryminalistów.
Dziwny a ciekawy obraz przedstawiała ta partja. Na przodzie blizko stu ludzi, okutych w kajdany, z ogolonemi do połowy głowami, w szarych aresztanckich kubrakach. Wśród nich kilka kobiet w takich samych kubrakach, z białemi chusteczkami na głowach i kilkunastu włościan rosyjskich w jak najrozmaitszych strojach. Włościani ci byli wysyłani administracyjnie na skutek wyroków gmin, do których należeli. Byli tu sprytni złodzieje, których nigdy nie można było schwycić na gorącym uczynku, ale byli i zupełnie uczciwi ludzie, których wysyłano na skutek knowań zamożnych gospodarzy, jak pająki oplątujących nędzarzy w swoją pajęczynę. Biada temu, kto im opór stawił. Zamożni i przez to możni przy pomocy pisarzy gminnych i starostów potrafią pokazać każdemu takiemu śmiałkowi swą potęgę... „Z silnym nie boryś!“ — z możnym nie walcz — głosi rosyjskie przysłowie... Ci, co do tego katechizmu niewolników nie potrafili się przystosować i głowy kornie nie uchylili, uznani zostali za zbrodniarzy i bez sądu, na zasadzie obficie skropionego wódką moralnego przekonania członków zebrania gminnego, zostali skazani na Sybir... Nieszczęśliwi! Jeszcze się nie przyzwyczaili do towarzystwa zawodowych