Strona:F. Mirandola - Tropy.djvu/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sztoru WIELKIEGO MIŁOSIERDZIA. Człowiek ten mógł zajść bardzo daleko... ale żegnaj mi! Widzę, że zbliża się Jego wysokość Przynaglacz Pracy. Zmykam! Zmykam, inaczej dostanę kreskę w KSIĘDZE SPRAWIEDLIWEJ OCENY.

Lubił przesiadywać nad morzem. Próżnował, jak mówili ludzie, po całych dniach i gapił się bez celu.
— Czemu? Czemu? — jęczała jego dusza.
A w KSIĘDZE SPRAWIEDLIWEJ OCENY czerniło się od kresek na jego stronicy.
Często otaczali go ludzie. Przystąpił naprzód jeden i zagadnął:
— Nad czem to dumasz Istagogu? Powiedz.
— Nad daremnem, zabronionem pytaniem, Chloerze pracowity. Nad tem, kto wydał rozkaz bym się stał, kiedy się to stało i czemu się stało?
Pracowity robotnik kiwnął smutnie głową i szeptał drugim, o czem duma Istagog, który myśli za ludzi.
Tak się zbierały czasem spore tłumy, pośród nich pojawiał się zaś niekiedy mądry Saceidos i wstąpiwszy na kamień jak i albo belek porzucony przez fale mówił.