Strona:F. Mirandola - Kampania karpacka II. Brygady Legionów polskich.djvu/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
WIGILIA
ROKU 1914.
OBRAZ 48.

Stajnia to była do niedawna — pisze Merwin — za dnia szły tu jeszcze konie, leżała uprząż i pęki siana.
Teraz tu się odbywa wieczerza wigilijna. Ze ścian zwieszają się białe derki, podłoga pokryta mchami, na ścianach festony choiny. W środku długi stół, cynowe misy żołnierskie, blaszane kubki... W kącie płonie drzewko. Wchodzi komendant Legionów z kilkoma oficerami. Na talerzu białe opłatki, a ręka młodziutkiego żołnierza nawykła do szabli drży sięgając po nie. Podzielili się, życzenia popłynęły, kilka serdecznych słów krótkiej przemowy i... każdy jakoś zesmutniał, każdy myśli o swoich... dalekich, pomarłych może już... Pośrodku rzeszy siedzi generał dokoła młódź... on się do niej uśmiecha. Nagle drzwi się otwarły, wpadł goniec, który pędził 60 kilometrów, by prznieść meldunek. Wojna nie zna co święta. Rozległ się śpiew: „W żłobie leży...“ Nagle w akord wpada głuchy strzał armatni. Wojna nie zna co święta... Grają działa coraz to żwawiej,

61