Strona:F. H. Burnett - Mały lord.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pokocha Cedrusia? Dziecko jest tkliwe z natury i zawsze było kochane...
Pan Hawisam zakaszlał znowu, trudno mu było odrazu zdobyć się na odpowiedź. Nie wyobrażał sobie, aby ten stary podagryk, wiecznie nadąsany, mógł kogokolwiek pokochać. Niewątpił jednak, że raz uznawszy chłopczyka swoim spadkobiercą, zechce pozyskać jego przychylność, a gdyby Cedryk okazał się godnym swego stanowiska, starzec pysznić się nim będzie. Czy jednak pokocha wnuka?.. To też prawnik odpowiedział dyplomatycznie:
— Hrabia Dorincourt widocznie dba o szczęście wnuka, skoro matkę jego umieszcza w pobliżu zamku; wszak dla niego to czyni jedynie.
Stary prawnik nie uważał za stosowne powtarzać własnych słów hrabiego, który o tem pomieszczeniu biednej matki nie wyrażał się ani uprzejmie, ani przyzwoicie nawet, wolał więc rzecz po swojemu przedstawić. W tej chwili pani Errol przywołała Katarzynę i kazała jej poszukać Cedryka, zapytując, gdzie on się mógł zapodzieć. Pan Hawisam niezbyt miłego doznał wrażenia, gdy stara sługa odpowiedziała:
— A gdzieżby miał być? Z pewnością siedzi w sklepie narożnym na jakiej beczułce lub pudle i o polityce rozprawia z kupcem.
Nowy niepokój ogarnął zacnego prawnika. Młodzież arystokratyczna w Anglii nie ma zwy-