Strona:F. H. Burnett - Mały lord.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

a czasem i dłużej przesiadywał, gdy zaczęli rozstrząsać jakieś ważne sprawy krajowe. Pan Hobbes czytał pilnie dzienniki polityczne i nieomieszkał udzielać Cedrykowi ciekawszych wiadomości, objaśniając je światłemi uwagami. Najwięcej zazwyczaj obchodziły go czynności prezydenta, zawsze też wypowiadał zdanie swoje otwarcie bez ogródki, jeżeli prezydent „nie spełnił powinności swych, jak należy.“
Wkrótce po owych wyborach nowego prezydenta, które tyle niepokoju przyczyniły Cedrykowi, a niemniej i staremu jego przyjacielowi, ważny i całkiem niespodziewany wypadek zmienił zupełnie cichy i jednostajny dotychczas bieg życia chłopczyka, mającego wówczas lat dziewięć. Zaznaczyć też wypada, że wypadek ten zaszedł właśnie dnia pewnego, gdy p. Hobbes, rozprawiając z Cedrykiem o Anglii, wypowiedział zdanie swoje, nadzwyczaj surowe, o arystokracyi europejskiej w ogóle, a szczególnie o hrabiach i margrabiach angielskich.
Gorąco było w godzinach południowych, i Cedryk, nabawiwszy się z towarzyszami swojego wieku w żołnierzy, wszedł do sklepu, ażeby nieco wypocząć, gdy wtem wbiegła tam także Katarzyna. Cedryk sądził zrazu, że przyszła kupić cukru albo kawy; ale się pomylił. Stara sługa wyglądała dziwnie wzruszona.