Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

co było im niezbędnie potrzebne; przeto wygodny i porządnie umeblowany pokój Sary wydawał się Becky istnym cudem wykwintu i przepychu, choć w istocie był tylko miłą i jasną pokoiczyną. Znajdowały się tu przepiękne książki i obrazy oraz różne dziwy, przywiezione aż z Indyj. Była tu sofa i niski, miękki fotel — na drugim zaś fotelu siedziała Emilka z miną boginki zasiadającej na tronie czarnoksięskim. Sprzątanie tego pokoju miało być uwieńczeniem popołudniowej roboty, albowiem Becky zawsze żywiła nadzieję, że dorwie się paru minut, gdy będzie mogła usiąść w miękkim fotelu, rozejrzeć się wokoło i podumać nad szczęśliwą dolą tego dziecka, które posiadało tyle ślicznostek, a w zimne dni chodziło w przepięknych kapeluszach i futerkach...
Tego dnia, gdy siadła w fotelu, uczucie wypoczynku, jakiego zaznały jej krótkie, zbolałe nóżęta, tak było czarowne i rozkoszne, że przyniosło ukojenie całemu ciału, — a ciepło i miłe tchnienie ogniska podziałały na nią niby czar jakiś dziwny... aż wkońcu, zapatrzywszy się w czerwony żar węgli i okrasiwszy zasmoloną buzię mimowolnym uśmiechem, poczęła się kiwać sennie; głowa jej opadła wdół, oczy się przymknęły — i ogarnął ją sen twardy... A choć nie upłynęło więcej nad dziesięć minut, jak bawiła w pokoju, jednakże miało się wrażenie, że śpi już tu od stulecia, jak zaklęta księż-