Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wodnej i ciągnęły za sobą sieć rybacką, splecioną ze sznurów pereł morskich. Księżniczka siedziała na białej skale i przyglądała się im...
Była to baśń przepiękna o księżniczce, która wzbudziła miłość w sercu Wodnika i zamieszkała wraz z nim w jasnej pieczarze pod tonią morza.
Mała posługaczka już raz wymiotła palenisko i zaczęła wymiatać je na nowo. Skończywszy tę robotę, wzięła się do niej niebawem po raz trzeci — ale wnet tak ją skusił czar opowiadania, iż zapomniała o wszystkiem w świecie i poczęła nadsłuchiwać. Przysiadła na piętach, nie myśląc o pogrzebaczu, który zwisł bezwładnie z jej dłoni. A głos opowiadającej rozbrzmiewał bez przerwy, wiodąc słuchaczki w kręte groty podwodne, wysypane złocistym piaskiem i rozlśniewające jasnobłękitną światłością; wokoło kołysały się dziwne kwiaty i morskie zioła, a hen w dali dzwoniły ciche gędźby i pieśni...
Pogrzebacz wypadł z chropawych rąk posługaczki. Lawinja Herbert obejrzała się poza siebie i rzekła:
— Ta dziewczyna podsłuchuje nasze rozmowy!
Winowajczyni chwyciła pogrzebacz i paczkę z węglami, zerwała się na równe nogi i czmychnęła z pokoju jak spłoszony królik. Sara uniosła się nieco i zawołała: