kach — którzy, widząc te biedne dzieci, obdarzali je pieniędzmi lub sutemi podarkami, albo też zabierali je do domu i częstowali smaczną wieczerzą. Guy Clarence właśnie w ów dzień wzruszył się do łez czytaniem jednej z takich opowieści, to też gorąco pragnął spotkać jakąś biedną dziecinę i podarować jej sześć pensów, stanowiących cały jego majątek w gotówce. Był pewny, że za całe sześć pensów można sobie nakupić wbród żywności. Gdy przechodził przez chodnik, miał właśnie ten pieniądz w kieszonce swych krótkich spodenek marynarskich, a w sam raz w tę chwilę, gdy Rozalinda Gladys weszła do powozu i wskoczyła z rozpędem na poduszki siedzenia, chcąc odbić się na sprężynach, chłopak ujrzał Sarę stojącą na mokrym bruku, odzianą w zszarganą sukienkę i kapelusik, i spoglądającą na niego bacznym, jakby zgłodniałym wzrokiem.
Przyszło mu na myśl, że ta dziewczynka zapewne od dłuższego czasu nie miała nic w ustach. Nie wiedział, iż ta łapczywość jej spojrzenia pochodziła stąd, że Sara stęskniona była za ciepłem i radosnem życiem rodzinnem jego domu, że miała ochotę wziąć go w objęcia i ucałować. Wiedział tylko, że ta dziewczynka ma duże oczy, zmizerowaną buzię, chude nożyny, lichą odzież, a w rękach zwykły koszyk kuchenny. Sięgnął więc do kieszeni, wydobył monetę sześciopensową i uprzejmie podał ją Sarze.
Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/167
Ta strona została skorygowana.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/c/c0/F._H._Burnett_-_Ma%C5%82a_ksi%C4%99%C5%BCniczka.djvu/page167-1024px-F._H._Burnett_-_Ma%C5%82a_ksi%C4%99%C5%BCniczka.djvu.jpg)