takie prezenty na urodziny! — odrzekł p. Barrow tonem równie krytycznym. — Wedle mego zdania, jest to istne szaleństwo!
Miss Minchin wyprostowała się jeszcze sztywniej.
— Kapitan Crewe jest człowiekiem majętnym — rzekła. — Same kopalnie diamentów...
Pan Barrow nie dał jej dokończyć zdania:
— Kopalnie diamentów! Ależ ich niema i nigdy nie było!
Miss Minchin zerwała się z krzesła:
— Co takiego? — wrzasnęła. — Co pan chce przez to powiedzieć?
— W każdym razie — odpowiedział zgryźliwie p. Barrow, — sprawa przedstawiałaby się o wiele lepiej, gdyby tych kopalń nigdy nie było!
— Więc nie było kopalń diamentów? — wybuchnęła miss Minchin, chwytając się poręczy krzesła i mając takie uczucie, jak gdyby nagle ze sfery pięknych snów powróciła w krainę szarej rzeczywistości.
— Kopalnie diamentów częściej przynoszą ruinę niż bogactwo — odpowiedział p. Barrow. — Gdy ktoś nie ma głowy do interesów, a zetknie się z ukochanym i szczerym koleżką, niechże go Bóg uchowa od wszelkich kopalń złota, diamentów i innych skarbów, w których ów koleżka pragnie ulokować swe kapitały. Nieboszczyk kapitan...
Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/106
Ta strona została skorygowana.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/c/c0/F._H._Burnett_-_Ma%C5%82a_ksi%C4%99%C5%BCniczka.djvu/page106-1024px-F._H._Burnett_-_Ma%C5%82a_ksi%C4%99%C5%BCniczka.djvu.jpg)