Strona:F. Dostojewski - Bracia Karamazow cz-6.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Oświadczył on odrazu, że umysł podsądnego uważa za nienormalny i że zresztą nienormalność ta uderza w całem jego zachowaniu się. Gdy go pytano, w czem upatruje ową nienormalność, odpowiedział na to, że np. oskarżony wszedł teraz do sali, stąpając jakoś dziwnie, jak żołnierz, że wzrok utkwił nieruchomo przed siebie, podczas gdy, zdaniem jego, powinien raczej patrzeć na lewo, gdzie siedzą damy, gdyż był on zawsze wielkim przyjacielem płci pięknej. Opinię tę wygłosił staruszek zupełnie poważnie, co wywołało żartobliwe szepty wśród publiczności.
Znakomity moskiewski doktór uważany za powagę lekarską, oświadczył bardziej jeszcze stanowczo, że oskarżony ma umysł nienormalny. Mówił dużo i uczenie, utrzymując wciąż, że w chwili popełnienia zbrodni, oskarżony musiał być w afekcie, wogóle ciągle używał wyrażeń „afekt” i „mania”. Za dowód nienormalności uważał używanie przez Mitię jakichś nie zrozumiałych określeń, jak n. p. „Bernard” i t. d. Mania jego miała przedewszystkiem dotyczyć owych trzech tysięcy, o których Mitia nie był w stanie mówić spokojnie, podczas kiedy wszystkich innych zarzutów słuchał zupełnie bez gniewu. „Co się zaś tyczy mniemania uczonego mego kolegi, — dodał, zwracając się, nie bez ironii, do doktora Hercenszube, — że oskarżony powinien patrzeć na lewo, to ja przeciwnie sądzę, że o ile byłby normalny, powinienby raczej patrzyć na prawo, szukając wzrokiem swego obrońcy, od którego cały los jego zależy”.