Strona:F. Dostojewski - Bracia Karamazow cz-6.djvu/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mamy u siebie wszystko to, co i wy, zatem i średnie wieki.
Legendzie tej i u nas nikt nie daje wiary, z wyjątkiem może siedmiopudowych przekupek, bo i my mamy u siebie siedmiopudowe przekupki, wogóle mamy wszystko, co wy tutaj, odkrywam ci to po przyjacielsku, pod pieczęcią tajemnicy.
Otóż legenda ta opisuje, co następuje:
— Żył przed laty u was, na ziemi, myśliciel jeden, czy filozof, który odrzucał wszystko, sumienie, wiarę, przykazania, a przedewszystkiem przyszłe życie. Umierając, myślał, że idzie w mrok i wiekuistą śmierć, a tu raptem staje przed nim przyszłe życie. Zdumiał się bardzo i rozgniewał. „Ja nie chcę — powiada — to się sprzeciwia moim przekonaniom.” Za to skazali go na karę. (Nie dziw się, proszę, to tylko legenda.) Otóż kazano mu za karę maszerować w ciemności kwadrylion kilometrów. (U nas także teraz wprowadzono kilometry.) Dopiero po ukończeniu tego kwadryliona, miano mu otworzyć wrota do raju i darować wszystko.
— A jakie macie tam jeszcze męki, oprócz kwadrylionów? — spytał Iwan z nagłem ożywieniem.
— Jakie męki? Lepiej nie pytaj. Dawniej było to i owo, a dziś wprowadzili nowy system cierpień moralnych — wyrzuty sumienia. Ta moda przyszła także od was, skutkiem niby złagodzenia obyczajów. I któż na tem wygrał? Oczywiście, ludzie bez sumienia, bo i cóż im mogą zaszkodzić wyrzuty, skoro oni i tak sumienia nie mają. Natomiast ucierpieli najgorzej ludzie porządni,