Strona:F. Antoni Ossendowski - Puszcze polskie.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mite i zasłużone rody, którym królowie polscy i wielcy książęta Litwy, Żmudzi i Rusi nadawali znaczne obszary tych ziem kresowych. Mieli tu swe posiadłości i pałace Radziwiłłowie, Czartoryscy, Wiśniowieccy, Sapiehowie, Pacowie, Tyszkiewiczowie, Ogińscy, Wołłowiczowie, Glińscy, biskupi płoccy i wielu innych dostojników kościoła.
W miarę trzebienia puszczy i ukazania się ziem ornych, z kniei wychodzili zaszyci w niej najdawniejsi mieszkańcy: osocznicy, strzelcy, bartnicy, budnicy, smolarze, drwale i... kłusownicy, na których nieustannie żaliła się straż leśna jego królewskiej mości, że to tam ubili łosia, tu znów jelenia lub żubra, a pochwycić takiego dwunożnego żbika nikt nie mógł, chyba że sam niecnota nieopatrznie nawinął się pod rękę lub — po pijanemu się zdradził. Od nich to właśnie wywodzi się ludność rolna i pasterska, osiedlająca się na coraz rozleglejszych połaciach rolnych. Trzebiący puszczę lud wolny z biegiem wieków odsłonił prawdziwe oblicze tej części Polski. Płaszczyzną nazwać musimy tu olbrzymie już biele, caliny i halizny, chociaż jednostajność krajobrazu przerywają zielone zastępy drzew, — iglastych lub liściastych, co niby z wyrzutem gorzkim szepcą o puszczy-matce, przez ludzi z dymem puszczonej; tam i sam ciągną się łagodne, pagórki faliste, biją w oczy jaśniejszą roślinnością porosłe błotniste kotlinki; występują nagle skupienia krąglaków granitowych, wydmy piasczyste i również piasczyste urwiska nadbrzeżne — wszystko to, co potworzył tu, nagromadził i porzucił skazany na śmierć lodowiec — groźny najeźdźca północny, goniec „białej śmierci“, spod bieguna ziejącej podmuchem, gaszącym wszel-