Przejdź do zawartości

Strona:F. Antoni Ossendowski - Puszcze polskie.djvu/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

na „osoczników“, znając wszystkie grządy, przebiegi, przesmyki i łęgi. Sztukę czytania w wielkiej księdze natury przechowali Mazurzy po dzień dzisiejszy i dlatego to obrońcy puszczy — leśniczowie i gajowi mają z nimi kłopotów coniemiara. Dla panów przekształciły się obyczaje, prawa i sposoby łowieckie, — dla Mazurów kłusowników pozostały niezmienne; u nich bowiem dziś jak przed wiekami o wszystkiem stanowi bystre, celne oko i — śmiałość.
Oddawiendawna polowano w puszczy miotami. Gdy wytropioną zwierzynę spędzano przełają do jednego z uroczysk lub do błotnistej kotliny, — „osocznicy“ otaczali to miejsce mocną siecią. Jakie to były sieci, o tem wspomina w swoim poemacie Tomasz Bielawski: „Król Batory, na straży siecią trzeciomilną otoczywszy, zwierzynę bierał nieomylną...“
Najpożądańszą zdobycz stanowiły tur i żubr. W puszczach zaniemeńskich — także „betsy“ — zapewne renifer, który z biegiem czasu przekoczował na tundrę północnej Europy; po nich dopiero następowały