Strona:F. Antoni Ossendowski - Polesie.djvu/179

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dzikim, nie może nagle zmienić zwyczajów i planu życiowego ludzi niemal zupełnie pierwotnych. Po kilku latach niespokojnych, niezmiernie ciężkich, komplikujących sytuację, przyszło pierwsze otrzeźwienie, pierwsza zdrowa myśl o szkodliwości podszeptów i „nawietów“, płynących spoza kordonu. Cisza zaległa wkońcu leśno-bagienny kraj, nad którym kwilą setki jastrzębi drapieżnych, jęczą niezliczone rybitwy, a nad puszczą klekocą krążące pod szaremi chmurami orły potężne. Tę ciszę wykorzystała Polska szybko i radykalnie, chociaż trudny i był dostęp do Poleszuków. Nie znali oni jeszcze mowy polskiej, niepiśmienni byli i rozpaczliwie bierni. Ani żywe, ani też drukowane słowo nie mogło dotrzeć do ukrytych wśród „nietr“ chutorów i wiosek, zaczajonych w otoku topieli. W tak zawiłej sprawie przyszło z pomocą wojsko i kształcące przeszkolenie wojskowe.
Już sama podróż z rodzimych podmokłych hałów i olosów, z których nigdy przedtem Poleszuk się nie wynurzał, do pobliskiego miasta poborowego, a potem — do miejsca przydziału, wstrząsa całą istotą leśnego i wodnego człowieka. Pobyt w mieście polskiem, kipiącem nieznanym Poleszukowi ruchem i wytężoną a całkiem nową i nigdy niewidzianą pracą, pogłębia ten pierwszy wstrząs moralno-psychiczny i wychowawczy. Doskonałe warunki służby i panujące w wojsku stosunki czynią, że Poleszuk prędzej od innych żołnierzy niepolskiej narodowości zupełnie się oswaja, zaczyna mówić po polsku, ze zdumieniem a nieraz ze szczerem oburzeniem spostrzega głębię nikczemności fałszywych pogłosek i oszczerstw, przeciwko Polsce przez jej wrogów skierowanych, pisze o tem do rodziny — podczas zaś urlopów twardym głosem żołnierskim rozpowiada zadumanym i ponuro milczącym sąsiadom, żłobiąc ostrym rylcem prawdy ich dusze ciemne, podejrzliwe, a w lęku skostniałe.
Gdy, skończywszy służbę, Poleszuk powraca uświadomiony i wyszkolony w objęcia swych mszarników i puszcz, nie patrzy już spodełba na urzędnika polskiego, nie płaszczy się przed nim, nie przysięga i nie