Strona:F. Antoni Ossendowski - Polesie.djvu/134

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

działanie ludności polskiej, osiadłej na Polesiu, wykonały już w tej dziedzinie niezmiernie doniosłą pracę.
Najważniejszem zadaniem było uświadomienie i przekonanie Poleszuków, że kraj, zaludniony przez nich, należy wyłącznie i bezpowrotnie do Polski, która nie ma zamiaru zrzekać się swych praw suwerennych do tej części swego państwa. Z tego uświadomienia wypłynęło istotnie przeświadczenie o konieczności podporządkowania się prawu polskiemu i o niezbędnej z państwem współpracy.
W ten to sposób ludność tych kresów przeszła pożyteczną dla obu stron szkołę obowiązków i przywilejów obywatela polskiego.
Ta i wyłącznie tylko ta okoliczność unicestwiła propagandę i agitację wywrotową i dywersyjną, w znacznym już stopniu zbliżając ideologicznie i psychicznie Poleszuków do reszty obywateli polskich.
Praca w tym kierunku trwa, a społeczeństwo rdzennie polskie mogłoby i powinno byłoby z wytężoną energją dopomagać w tem rządowi centralnemu i władzom miejscowym.
Świadomość tak ważnych zagadnień wymagała od Polski jaknajgłębszego zrozumienia nietylko potrzeb ludności tubylczej, lecz na pierwszem bodaj miejscu — jej duszy, niełatwej do poznania.
Dusza ta ciemną stała się i nieufną, chwilami — nienawidzącą, chciwą i chwiejną, chociaż zdolną do przyjęcia sercem pięknych porywów, czego dowiodły oba powstania. Tak wychowały ją i ukształtowały dzieje Polesia od tragicznej chwili rozbioru Polski, do okresu, gdy grzmiały tu działa ścierających się ze sobą armij, gdy walono wysokopienne sosny i dęby, aby zbudować „nakaty“ dla ciężkiej artylerji. Temi dylowatemi szlakami ten lub inny zwycięzca miał dokonać przemarszu przez grząskie „hała“, niedostępne moczary i „olosy“, nie troszcząc się bynajmniej o dwa miljony ludzi, ukrytych wśród bagien i ciężko walczących o swój nędzny byt ludzi pierwotnych. Nędzę tego życia łagodzi coprawda ciemny, bierny fatalizm, uparta, ponura wiara poganina, że nic nie odmieni woli natury, rządzącej ziemią, wodą, słońcem, wiatrem i człowiekiem. — Natura jest matką najlepszą i macochą najokrutniejszą. To ona dała ludziom trujący „blokot“ i „czemier“, powodujący nagłą śmierć, a zarazem lek, skuteczny na ugryzie-