Strona:F. Antoni Ossendowski - Pod smaganiem samumu.djvu/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Typowe dla Sahary niskie domki, prawie szopy, zbudowane z szarej, obfitującej w wapno gliny, kryte najczęściej wiązankami liści palmowych, tworzą starą Biskrę. Każda najdrobniejsza posiadłość, podług tradycji i obyczajów, powinna być otoczona murem, w czem wyraża się posunięte do najwyższego stopnia poszanowanie cudzej własności. Wszystkie te drobne wioski, meczety o prostokątnych, niewysokich minaretach, na pozór opuszczone kubby, stoją w cieniu lasu palmowego.
Śród ciemno-zielonych, pierzastych liści palm, zwisają olbrzymie okiście daktyli złotych i koralowych, po części dojrzałych, po części dojrzewających; chmary wojowniczych, czarnych szpaków, ostrożnych i płochliwych drozdów i dzikich gołębi o różowych piersiach (turtur sahariensis) — ożywiają gąszcz lasu.
Na brzegach małych rowów z mknącą w nich wodą, wylegują się na słońcu małe żółwie (Emys leprosa). Pomiędzy murami, ciągnącemi się wzdłuż drogi, przechodzą karawany wielbłądów i sznury mułów i osłów, naładowanych worami z daktylami. Wszędzie oko chwyta malownicze zakątki, a na ścieżkach i wąskich przejściach pomiędzy palmami, na szaro-złocistej ziemi, odbijającej palące promienie słońca, ciągną się długie, szafirowe cienie od nagich konarów palm. Tu i owdzie spotyka się Berberów, którzy, podwinąwszy poły burnusa po pas, wdrapują się aż pod same korony drzew i ostremi nożami, podobnemi do sierpów, ścinają okiście. Na dole cała rodzina natychmiast zrywa daktyle z gałązek okiści i składa owoce na wielki stos, przykryty matami z liści palmowych.
Tuż stoją i leniwe szczypią trawę osły, oczekujące, aż włożą na nie ciężkie worki z daktylami i, okładane grubym kijem, pogonią w stronę nowego miasta, na rynek, gdzie prawie o każdej porze dnia i nocy można sprzedać cudzoziemcom dowolną ilość tego — „złota i chleba pustyni.“