Strona:F. Antoni Ossendowski - Pod smaganiem samumu.djvu/238

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Podobne miasta pieczarowe spotkać można w Tybecie, w Chinach, a także na Krymie rosyjskim, jak naprzykład w Czufut-Kale, a zawsze wynaleźć można przyczynę historyczną, zapędzającą ludzi do podziemnych kryjówek.
Ostatni wieczór w Tunisie spędziłem w sposób zupełnie niespodziewany i oryginalny. Wyszedłem z hotelu, gdy na ulicach już się zapaliły latarnie i skierowałem się w stronę pałacu Rezydenta Francji.
Dopędził mnie przewodnik, nieraz już przed hotelem narzucający się z usługami.
— Mogę pana zaprowadzić na zebranie, gdzie będzie występował „ameddah“ — rzekł, zaglądając mi w oczy.
— Co to jest „ameddah?“ — zapytałem.
— To — śpiewak, baśniarz ludowy! — odparł — bardzo ciekawa rzecz, gdyż będzie opowiadał dziś legendę o świętych uali, czczonych i szanowanych śród tubylców. Mam przepustkę... Pięć franków — tylko pięć...
— Dobrze! idźmy! — zgodziłem się.
Poszliśmy w stronę meczetu Dar el Bey.
Wkrótce już wchodziliśmy na drugie piętro dużej, białej kamienicy.
Przewodnik pokazał przepustkę i mrugnął na jakiegoś Araba.
— Jeżeli pan chce wiedzieć, o czem będzie mówił baśniarz, to możemy zaprosić tego tłumacza — rzekł przewodnik. — Zapłaci mu pan parę franków, a on wszystko objaśni. Może pan nawet zapisywać...
Była to niezła rada.
Weszliśmy na salę; publiczność siedziała na matach, podkurczywszy pod siebie nogi. W tłumie dojrzałem kilka twarzy europejskich.
Na niewysokiem podniesieniu ujrzałem starego Araba w turbanie, obowiązanym granatowemi, wełnianemi sznurami.