Strona:F. Antoni Ossendowski - Pod smaganiem samumu.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wystające nad ulicami okratowane werandy nieraz dotykają balkonów przeciwległych domów, tworząc ciemne przejścia, do tuneli podobne.
Często można widzieć głęboką framugę w grubym murze domu, gdzie do marmurowej lub granitowej muszli z pluskiem i łagodnym szmerem pada niemilknąca nigdy struga fontanny.
Prawie ślepe mury, rzadko posiadające kilka drobnych, żelaznemi kratami bronionych okienek, nie zdradzają przepychu i obszarów siedzib kupców, starszyzny lub wyższych mułłów. Czasami uderzy w oczy białością swoją marmurowa framuga drzwi z ciemnych desek cyprysowych, nabijanych żelaznemi guzami lub ozdobionych rzeźbą z bronzu.
To stare „dar,“ które niegdyś należały do korsarzy, agów i baszów tureckich, do kupców, do renegatów, wysoko cenionych przez Sułtanów i służących im za doradców w sprawach wojny i rządzenia krajem. Oddawna jednak domy te przeszły w inne ręce, a te złożyły tu towary, urządziły biura, a nawet wstawiły maszyny tkackie, które turkoczą i szczękają w salach i patio, gdzie niegdyś hucznie bawili się odważni i możni dowódcy eskadr korsarskich lub gdzie pod razami dozorców jęczeli niewolnicy chrześcijańscy, ci nieznani męczennicy, co umierali z imieniem Chrystusa na ustach, bo w Nim tylko była jedyna ich nadzieja.
Konsulowie państw europejskich, mnisi i poselstwa — trudnili się wykupem jeńców z zamożnych i znanych rodzin, a któż myślał i któż cierpiał nad losem biedaków, ludzi z pospólstwa, zwykłych żołnierzy i prostych marynarzy z fregat i galer, zdobytych na Morzu Śródziemnem przez odważnych piratów?
Pnąc się wyżej, uliczki wbiegają na szczyt góry; tu stała niegdyś twierdza berberyjska, zdobyli ją Turcy, znacznie rozszerzyli i wzmocnili, gdyż przechowywali tu główny skarbiec całej tureckiej północy Afryki.