Strona:F. Antoni Ossendowski - Pięć minut do północy.djvu/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Ta część Anglji, która jest powołana do wykonania systemu, wierzy w to święcie, jak w Biblję! — odparł twardym głosem. — Jednak ci, co rządzą i kierują, — myślą inaczej. Powiedziałem, przecież, że oni badają wszystko, co może obchodzić Anglję. Europie nigdy nie narzucali swego systemu. Czasami tylko, jak w epoce Napoleona lub podczas toczącej się wojny proponowali swój plan i bronili go. Narzucano system z całą bezwzględnością tylko barwnym rasom, gdy te były uważane za stado półludzi. Teraz jednak wiemy, że w barwnych ludach zrodził się duch odrębności i dążenie do samodzielnego istnienia. Cywilizacja angielska dała swój plon. Nie jest on tymczasem bezwzględnie dobry dla użytku Anglji. No, ale aczkolwiek jesteśmy narodem konserwatywnym, wrogim rewolucyjnym przewrotom, zdolni jesteśmy do ewolucji idej.
— To ciekawe! — zauważył Hans.
— Popieramy rozwój ducha tubylców w naszych kolonjach, rozwój naturalnie w ramkach naszej państwowości, i chętnie nadajemy cywilizowanym szczepom większe prawa państwowe i moralne. Potrafimy dojść z niemi do porozumienia, mimo intryg innych mocarstw...
— Te prawa moralne wobec dumy angielskiej wydają się zbyt nikłe! — przerwał mu Hans.
— O! — skrzywił usta Joe Leyston. — Panowie z kontynentu chcieliby, żebyśmy natychmiast przyjmowali tubylców do swoich rodzin i płodzili równouprawnionych metysów. — Cha — cha! Tego nigdy nie będzie, my dear friend! Nigdy! My doskonale wiemy, dlaczego zanikły w mieszanych małżeństwach szlachetne cechy anglo-saskiej i normańskiej rasy. Instynkt samozachowawczy zrodził w nas fizjologiczny wstręt do barwnych kobiet i mężczyzn. Nic z tego nie wyjdzie!
Rozmowa urwała się na chwilę. Obaj młodzi ludzie w milczeniu palili łajki.
— Panie Leyston! — odezwał się Hans. — Teraz pozwolę sobie wypowiedzieć szereg myśli. Będą się one różniły nietylko treścią, lecz i wewnętrznem znaczeniem, ponieważ pan mówił w imieniu małej rządzącej części