Strona:F. Antoni Ossendowski - Pięć minut do północy.djvu/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Mówię o tem śmiało, gdyż jutro zmuszony będę odjechać, jako już zdemaskowany. Otóż jesteśmy teraz sami i żadnych zakusów na zdradzanie pana, zdaje się, nie przejawiam. Pozostawszy z panem sam na sam, dowodzę, że nie jestem tchórzem. Podłości nie uczyniłem żadnej, bo wiernie służę Wielkiej Brytanji. Wy — Niemcy — jesteście egoistami-romantykami, wszystko musicie otoczyć dekoracją, przystroić w szaty groteskowe z jakiejś niestosownej „comedia del arte“ i na jej tle improwizować wspaniale, czyniąc jednak nader zwykłe rzeczy.
— Anglicy nie są egoistami, chce pan powiedzieć? — zapytał Hans.
No! Nigdybym takiej niedorzecznej opinji nie wygłosił! — wzruszył ramionami Joe. — My jesteśmy egoistami prawdziwymi, a że egoizm ma na celu sprawy ziemskie i doczesne, więc uprawiamy egoizm praktyczny. Gdy chodzi o dopięcie celu i gdy powiemy sobie „it must be done“, wtedy nie mamy żadnych skrupułów. Nie mając zaś osobistych zainteresowań, lubimy, gdy inni mówią: „Anglicy chętnie zgodzili się na taką lub inną rezolucję! Rozumie pan, panie von Essen, Anglicy się zgodzili, Anglicy zezwolili, Anglicy nadali. Hę? Niema tu miejsca dla podłości!
— Jeżeli nie będzie nią egoizm? — wtrącił Hans.
— Pocóż nadawać ideom inne określenia, od wieków ściśle i logicznie ujęte? — poruszył się Anglik. — W ten sposób trzy najsilniejsze tematy z dzisiejszej „comedia del arte“ pana rozwiały się całkowicie. Nieprawdaż, że tytoń wyśmienity?
— Istotnie wyborny! — zgodził się oficer. — Ale pan, panie Leyston, jako dyplomata, daleko zajdziesz!
— Nie tracę nadziei! — odparł. — Chociaż sprawę z panem prawie przegrałem. Nie mamy klucza do szyfru i pan go nie ma. Trzeba było obserwować innych gentlemenów, którzy ten klucz przywieźli osobno... Jedno z tego jest dobre, że musicie teraz wszystkie agentury swoje w Holandji pozmieniać, bo dawne za godzinę będą mi już znane.
— Jestem żołnierzem — nie dyplomatą, — westchnął oficer, — i, jak żak naiwny, trafiłem w potrzask.