Strona:F. Antoni Ossendowski - Ogień wykrzesany.djvu/309

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

znalezionej w głębi dżungli afrykańskiej. Miał to być podobno kwiat o grubych płatkach koloru mięsa i zapachu trupa.
— Jeżeli jest w tem jakaś analogja, to, jakżeż żałosne są te leżące pod płótnem „kwiaty cywilizacji“! — pomyślał, wzdrygając się cały.
Tuż w pobliżu, niemal tonąc w błocie, na rzuconych na ziemię płaszczach spali ciężkim snem umęczeni żołnierze. Leżeli przysypani ziemią, nie czując, że pełza po nich i wżera się w rozdrapane blizny robactwo okopowe, a muchy od trupów przelatują do nich — półtrupów, biegają po twarzy, oblepiają im usta i oczy. Jeden z żołnierzy nie zdążył nawet rozścielić pod sobą płaszcza, bo sen go zmógł w jednej chwili, ledwie głowa dotknęła plecaka, rzuconego na ziemię. Usnął snem ciężkim, z którego obudzić go nic już nie mogło. Legł nawznak w pozie niewygodnej, a odrzucona ręka ugrzęzła w kałuży, do której zbiegała z przepełnionego dołu ustępowego tchnąca amonjakiem, gęsta, brunatna ciecz, co chwila marszczona na powierzchni pękającemi na niej bąbelkami cuchnących gazów. Trujący swąd rozkładającego się mięsa wzbierał w tem zakątku bez przewiewu. Nessera zamroczyło tak, że musiał oprzeć się o wał. Po chwili oprzytomniał i już biegł, szukając kilofów i rydli.
Wszędzie spotykał kałuże krwi, wsiąkniętej w żółtą ziemię i sczerniałej; bryzgi jej i długie nacieki widniały na kamieniach i zboczach skarp. Wypróżnione, pogięte blaszanki od konserw, zardzewiałe, przebite kulami i kawałkami żelaza hełmy, potrzaskane karabiny, jakieś skrwawione szmaty, wdeptane w ziemię bandaże i wata, odłamki pocisków i łuski naboi zaścielały i zaśmiecały dno ro-