Strona:F. Antoni Ossendowski - Ogień wykrzesany.djvu/179

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zdobyto trzy linje okopów; na północy, od Loos do Souchez, wojska francuskie posunęły się naprzód, odrzucając przeciwnika; i tylko na południu — koło Neuville Saint-Vaast — atakujące bataljony natrafiły na niezniszczone przez artylerję druty kolczaste i zatrzymały się pod huraganowym ogniem Niemców. Główne dowództwo nie zdążyło na czas przerzucić tu posiłków. Pomyślnie rozwijająca się ofenzywa, doplusnąwszy do Souchez i pierwszych spychów Vimy, jak fala, nie mogąca powrócić i nie wzmożona świeżym dopływem, stanęła w miejscu. W zdobytych niemieckich okopach rozbrzmiewała „Marsyljanka“ i panowała bitewna, podniecona i hałaśliwa wesołość, chociaż baterje nieprzyjacielskie wściekle miotały ciężkie pociski, a rowy i pole pomiędzy niemi krwią nasiąkły.
Nesser przed wieczorem, krążąc po zawiłych przejściach i przesmykach okopowych, dotarł do pierwszej linji. Pytał o 2-gą kompanję pułku cudzoziemskiego. Chciał sprawdzić swoje wrażenie i wyjaśnić wątpliwości, które od czasu do czasu budziły się jeszcze w jego umyśle. Wskazano mu na transze, ciągnące się tuż koło ogrodów Souchez. Miasteczko, a raczej duża wieś, jakgdyby wymarła. Trupy zaległy ulice, na których niedawno zdobywano ręcznym bojem dom po domu; okna o wybitych szybach ni to nagie czaszki, wyzierały, pustemi oczodołami; ściany o odłupanym kulami tynku zbryzgane były soplami i strugami krwi.
Odnalazł wreszcie drugą kompanję. Kilku żołnierzy na zbiegu dwóch rowów, zasypywało głęboki dół. Kapral gwoździami zbijał krzyż z desek nieheblowanych, okrytych niemieckiemi napisami.