Strona:F. Antoni Ossendowski - Nauczycielka.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

uczycielka, gdy zacznie szerzyć i utrwalać polskość w wioskach i chutorach poleskich.
Przyszłość jej w tych warunkach nie przedstawiała się bynajmniej w barwach różowych i radosnych, mogłaby raczej przerazić ją, odstręczyć od tak odpowiedzialnej, a chwilami i niebezpiecznej pracy i ciężkiego istnienia.
Inspektor uważnie patrzył na przystojną, młodą nauczycielkę, ułożoną po wielkomiejsku i wykształconą nie na miarę zwykłej absolwentki seminarjum. Twarz jej spoważniała, oczy nabrały śmiałego, stanowczego blasku, niewysoka pierś oddychała spokojnie i głęboko.
— Nie boi się pani tak trudnych obowiązków? — zapytał zdumiony urzędnik.
Potrząsnęła głową i odpowiedziała natychmiast:
— Od kilku lat spełniałam niezmiernie ciężkie i przykre obowiązki, panie inspektorze! Praca w wyjaśnionych przez pana okolicznościach pociąga mnie nawet i cieszy. Przyjmując posadę w Harasymowiczach, obawiałam się najwięcej tego, że mogę się opuścić intelektualnie w takiej głuszy, okryć się mchem i pleśnią. Miałam pod tym względem poważne zastrzeżenia — przyznaję się! Teraz jednak widzę, że samo życie w tym kraju zmusi mnie do trzymania się na dawnym poziomie, gdyż inaczej przegrałabym stawkę i niczegobym nie osiągnęła, jako nauczycielka i Polka.
Inspektor wyciągnął do Haliny obie ręce i zawołał z nieukrywanym zachwytem: