Strona:F. Antoni Ossendowski - Na skrzyżowaniu dróg.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Niezawodnie, że nie król murzyński, lecz czarownik może zorganizować napad szczepu na kolonję białych plantatorów lub przechodzącą karawanę, zburzyć most na rzece, podpalić dom lub zawiesić wypłatę podatków.
Podczas mojej podróży po Afryce tropikalnej taki właśnie wypadek zaszedł w jednej z kolonij francuskich, a zakończył się komicznie, dzięki wyłącznie dowcipowi jednego z dawnych, znających się na psychologji murzyńskiej urzędników.
Murzyni szczepu Lobi odmówili Francuzom wypłaty podatków naturalnych. Do administracji doszły wieści, że stało się to na skutek namowy czarownika, prowadzącego agitację przeciwko białym. Znaleźć agitatora — rzecz nie łatwa, lecz gdyby się nawet to udało, wtedy aresztowanie go i skazanie na więzienie podniosłoby jego urok w oczach czarnych mieszkańców, otoczywszy go aureolą męczeństwa.
Francuska administracja ma już znaczne doświadczenie w tym kierunku, więc gubernator wysłał do niepokornego obwodu starego, wytrawnego urzędnika.
Przybywszy do ziemi Lobi, urzędnik oznajmił, że wie o wszystkiem i że pochwala tubylców za poddanie się rozkazom czarownika, jednak zapytuje mądrych starców szczepu, czy nie należy się posłuszeństwo względem bardziej potężnego czarownika?
— Jeżeli przybędzie tu potężniejszy „człowiek, działający w cieniu”, usłuchamy jego rozkazów — odparła starszyzna.
— A więc rozkazuję wam płacić podatki, gdyż jestem stokrotnie silniejszym od waszego czarownika! — zawołał urzędnik. — Niech przyjdzie tu czarownik i niech się zmierzy ze mną!
Zaciekawiony tłum prostaków natychmiast przyprowadził zdumionego czarownika.
— Czyż możesz uczynić wszystko to, co ja zrobię? — zapytał urzędnik.
— Tak! — odparł zaniepokojony czarodziej. — Potęga moja jest wielka.
Francuz tymczasem wyjął sztuczną szczękę i, pokazując ją tłumowi, zwrócił się do przeciwnika: