Strona:F. Antoni Ossendowski - Karpaty i Podkarpacie.djvu/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ziemianie swoje dwory w rozparcelowanych majątkach, gdzie teraz dziczeją i schną drzewa owocowe, a stawy rybne zarastają sitowiem i rzęsą. Wsie Pobiedno, Sanoczek, Dąbrówka wybiegły już na równinę jasielsko-sanocką, na ziemię żyzną, z większymi miastami koleją i szosami związaną, lecz i tu nie można spostrzec dostatku i niestroskanych twarzy gazdowskich; chaty, jak gdyby nawet nędzniejsze, spichrze małe. Główną szosą sanocko-krośnieńską, przecinająca słynne „doły“, mijając Sanok, dociera się do Liska lub, jak teraz nazywają to miasto — Leska. Stare to miasto i niegdyś obronne burzliwą miało przeszłość. Kto powołał do życia Lesko nie wiadomo. Wiemy tylko, że w połowie XVI w. należało ono do butnego wojewody krakowskiego, Piotra Kmity, i zostało obdarzone przywilejami przez Zygmunta Augusta. Władali nim „diabeł“ i diablęta Stadniccy, a po nich stateczni Ossolińscy. Stację kolejową Lesko-Łukawica pięć kilometrów dzieli od miasteczka. Nie wjeżdżając do niego, wstąpmy na którąś z okolicznych gór i spójrzmy na dół. Widać szare zbiorowisko domów, rozświetlone tam i sam budowlą jaśniejszą i okazalszą i umajone bukietami drzew. Nad dachami unoszą się dzwonnice kościoła. Nieznany architekt w. XVI-go zbudował tu gotyk, lecz po pew-