Strona:F. Antoni Ossendowski - Gasnące ognie.djvu/422

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
352
GASNĄCE OGNIE

lepszego jej, a wszedłszy, splugawiliście ziemię moją i dziedzictwo moje uczyniliście obrzydliwością! Bo dwie złości uczynili mnie: opuścili mię — źródło wody żywej, a ukopali sobie cysterny, cysterny rozwalone, które nie mogą wody zatrzymać... Od wieku złamałaś jarzmo moje, rozerwałaś związki moje i mówiłaś: Nie będę służyła! Albowiem na każdym pagórku wysokim i pod każdem drzewem gałęzistem pokładałaś się, ty nierządnico! I przekleństwo swoje i plagi ciężkie rzuci Pan na głowy zdrajców i wszeteczników, przeciwnych sprawie Jego! Albowiem grozi Jahwe, surowy Sędzia, mówiąc...
Natan urwał nagle.
Ciężki jęk wyrwał się z kaszlącej piersi jego, zatrzepotał rękami, jak ranny ptak skrzydłami, zatrzymał samochód i wyskoczył.
Biegnąc, zwrócił do mnie zalaną łzami twarz i prawie błagalnym głosem krzyknął:
— Widziałem wszystko, co się dzieje pod słońcem, a oto wszystko — marność i utrapienie ducha!
Zniknął wśród jakichś ciemnych, do zwalisk podobnych zabudowań.
Samochód wjeżdżał na przedmieście Dżanina...