Strona:F. Antoni Ossendowski - Gasnące ognie.djvu/400

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
332
GASNĄCE OGNIE

Natan zatrzymał się przy oknie i, nagle zwracając twarz ku dziewczynie, zawołał:
— Piękna jesteś jak róża Saronu, rozkwitła przy zorzy szkarłatnej! A jednak...
— Co chcesz rzec? — spytała.
— Muszę zapytać... — szepnął, zaciskając ręce. — Jesteś piękna, jak żadna inna niewiasta! Wiem, że setki oczu spoczywały nieraz na tobie... Mogłabyś sięgnąć po koronę, boś jest jak królowa, wchodząca do pałacu... Być może, że i twoje serce biło mocno na widok pięknego młodzieńca, gdy tymczasem...
Rachela przerwała jego słowa, mówiąc:
— Panie! Wyszłam z uczciwego domu, gdzie spełniany był Zakon we wszystkiem... Umiałam nie widzieć i nie słyszeć spojrzeń zachwytu i słów miłowania i podziwu... Wiem, że jestem piękna... lecz w surowości obyczajów przechowali mnie rodzice moi... Rosłam poto, aby rodzić dzieci piękne i zdrowe dla męża, obranego dla mnie przez ojca i matkę, lub przez starszyznę gminy...
— Dobrze!... — wyszeptał Natan w zamyśleniu. — Rozumiem i wiem, że dom Kohenów żyje w strachu przed Jahwe... Jednak nic nie mówisz, czy kochałaś kiedy... kogoś?...
— Poco masz wiedzieć o tem, szlachetny Natanie! — spytała, marszcząc brwi.
— Muszę wiedzieć, aby ostrzec ciebie i ochronić siebie przed nieszczęściem!... — rzekł spokojnie i poważnie. — Jeżeli kochałaś, wybraniec twój musiał być piękny i wspaniały. Taki, o jakim śpiewa pieśń nad pieśniami: „Grono cypru mi miły mój w winnicach Engaddy“. W sercu twem mógł pozostawić on ślad burzy...
— Panie! — szepnęła z naciskiem, rumieniąc się gwałtownie: — Ustrzegłam winnicy mojej...
Natan zatrzepotał rękami, jakgdyby broniąc się.
— Nie o to pytałem! wyjąkał. — Chodzi mi o coś zupełnie innego... Postaraj się zrozumieć mnie, Rachelo! Jeżeli tamten był piękny, wspaniały i wesoły, bo dla innego nie biłoby żywiej serce twoje, wtedy nastąpią chwile porównania... Spójrz na mnie! Nie jestem piękny... Jestem pracownikiem na roli Pana, myślą żyję w Zakonie, a wola