Strona:F. Antoni Ossendowski - Gasnące ognie.djvu/383

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
317
EMEK JEZRAEL

— Ale, ale! — zawołała pani Śliwkowa. Nie pochwaliłam się jeszcze przed panami naszą pociechą.
Podbiegła do drzwi i otworzyła je naoścież.
W czystej izdebce stało białe łóżeczko, a w niem siedziało uśmiechnięte, rozróżowione od snu dziecko.
— Pierwszy syn! — oznajmiła z dumą pani domu.
— Tak! Pierwszy, ale, Bóg da, nie ostatni! — wtórował jej mąż. — Gospodarstwo wymaga dobrych robotników, urodzonych na tej ziemi.
Pani Śliwkowa nic na to nie odpowiedziała.
Pomyślałem sobie, że, być może, matka snuje inne plany na przyszłość tego pierwszego dziecka swego, plany — wspaniałe, dumne, natchnione przez genjusz Mozarta i Bethowena, spoglądających ze ściany.
Któż to jednak wie, co będzie w przyszłości?
Może p. Śliwka będzie z dumą i spokojem spoglądać na tęgiego syna, kroczącego przy pługu na swoim zagonie, lub może też pani Śliwkowa z jeszcze większą dumą czytać będzie w pismach o sukcesach i sławie młodego Śliwki — znakomitego artysty, pisarza lub uczonego.
Z rozmów z kolonistami Nahalalu wyniosłem wrażenie, że ideą przewodnią tych rolników jest dobrobyt i praca w tym kierunku. Wzniosłe ideje sjonizmu stały się dla nich tylko środkiem i narzędziem, które poważają, a dla twórców ich czują prawdziwą wdzięczność.
Ludzie ci są mniej ideowi, niż rolnicy z Nahlatu. Tam działa urok tradycji, pietyzm do prastarej ziemi Izraela, a na drugim planie — urządzenie własnego życia.
Tu wszystkie idejowe pobudki pozostają w sferze teorji, lecz na drugim planie. Pierwszy zaś zajmują kombinacje ekonomiczne, ściśle życiowe, praktyczne.
Myślę jednak, że „Moschaw owdim“, typu Nahalal, staną się ostoją planu sjonistycznego; rolnicy ci będą zębami i pazurami trzymali się ziemi — karmicielki i byle co nie zdoła odstraszyć ich i zniechęcić.
Istotnie, gdy oglądałem piękne bydło Śliwków, a później winnicę, w której łozy uginały się pod brzemieniem ciężkich gron, gdy wieśniak z dumą i radością wskazał mi kwadraty zoranych pól i zielony łan koniczyny — wyczułem w nim