Strona:F. Antoni Ossendowski - Gasnące ognie.djvu/269

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
215
PUSTYNIA

Nie chronią przed nim ani okulary, ani rękawiczki, ani szczelnie zapięty tużurek „chaki.“
Z jakąś beznadzieją wpatrujemy się przez nasze żółte szkła w horyzont, przysłonięty kurzawą. Nie odczuwany przez nas, błąka się bowiem stale po pustyni słabszy lub silniejszy podmuch „hamsinu“ i to ciśnie w powietrze i osypie nas miljardami drobnych pocisków, to nagle porwie i wyrzuci pod sklepienie bladego nieba tonny piasku, zakręci je, zwinie w wirze trąby powietrznej w olbrzymi słup i popędzi go, smagając i wichrząc jego czub rozmiotany.
Coraz częściej mkną przed autobusem te słupy wędrowne, a biegną w jednym z nami kierunku.
Niegdyś prowadziły one przez niezmierzone przestworza pustyni naród wybrany, dążący do Ziemi Obiecanej, teraz nikt już nie potrzebuje takich niesamowitych przewodników.
Szoferzy wiedzą, dokąd mają prowadzić „autocar“ Nairn’a, a za nim pędzą inne, wciąż na wschód i na wschód.
Nie potrzebują też pomocy żywiołu karawany, kroczące starym szlakiem, który biegnie bardziej na północ, przez Palmirę, gdzie już nigdy nie bywa napadów koczujących Beduinów. Niezależne, niepokorne szczepy nie zapuszczają się tak daleko, bo tam spotkałyby one opór zbrojny nietylko ze strony władz, lecz i od uzbrojonych kupców z Syrji i Iraku, prowadzących za sobą sznury ładowanych towarami wielbłądów.
Tu, na naszym szlaku — inaczej. Panuje tu stosunkowo mały ruch i siły policji są nieznaczne. Tu śmiałe głowy mogą zaryzykować napad i daleką zuchwałą wyprawę w nadziei, że kogoś znaczniejszego lub bogatszego uda im się przełapać i później zażądać za jeńca sowitego okupu.
A oto i świadek takiej imprezy!
Napół przywalony kupą kamieni leży młody Beduin.
Widocznie zginął dawno już, bo zdążył wyschnąć jak mumja egipska.
Nad lewem okiem jego czerni się rana od kuli.
Postrzał był niezawodnie śmiertelny. Towarzysze zaczęli byli grzebać zabitego, przywalając go kamieniami lecz coś przeszkodziło im, bo nie dokończyli i zostawili młodego wojownika na pastwę palącego słońca i „hamsinu.“